Unijna dyrektywa z 2019 roku mówi, że prosument oznacza odbiorcę końcowego, który wytwarza energię z OZE na własne potrzeby oraz który może sprzedawać samodzielnie wytworzoną energię elektryczną. Ustawa o OZE definiuje obecnie prosumenta inaczej – jako odbiorcę końcowego wytwarzającego energię elektryczną z OZE na własne potrzeby w mikroinstalacji.
Z jakiś powodów w 2016 roku polski ustawodawca ww. deficjencją, obudowaną darmowym (oderwanym od kosztów i od rynku) wirtualnym magazynowaniem nadwyżek energii w sieci z tzw. „opustem”, zamknął prosumenta w domu. UE chce dać mu dodatkowe prawo korzystania z rynku energii, ze wszystkimi konsekwencjami.
Warto zauważyć że sam system opustów nie jest opłacalny, ale dodatkowe wsparcie prosumentów od 2019 roku dotacjami i ulgami podatkowymi oraz odejście od administracyjnego ustalania cen energi („mrożenia” poprzez dopłaty) spowodowało boom inwestycyjny w segmencie mikroinstalacji PV. Ponadto „magazynowanie w sieci”, wsparte dotacjami programu „Czyste powietrze” rozwinęło rynek pomp ciepła, co jest na rękę systemowym elektrowniom. Pompy ciepła zimą zwiększają zapotrzebowanie na energię elektryczną i w szczytach zasilane są z elektrowni węglowych, wspartych dodatkowo rynkiem mocy. Konwencjonalni wytwórcy energii mają też szasnę zarobić w szczytach letnich, gdy pompy ciepła przejmują rolę klimatyzatorów i zwiększają zapotrzebowaniem na energię ponad bieżącą generację PV.
Spółki energetyczne rozliczają energię po średniej cenie w taryfie G, ale przejmują od prosumentów najwięcej nadwyżek w południe. Rozwiązanie to przez 5 lat zapewniało atrakcyjną dla spółek dostawę taniej energii z mikroinstalacji do sieci, wtedy gdy jej cena jest najwyższa. Tak jest do tej pory, ale widełki cenowe się zmniejszają. Obecnie cena energii czynnej (poza dystrybucją i opłatami) w taryfie G to 0,31 zł/kWh, cena energii w południe to 0,37 zł/kWh, ale cena energii w szczytach porannych i wieczornych sięga 0,45 zł/kWh (dane z 15/06/2021).