Farmy czeka fala przejęć

Wśród zainteresowanych kupnem wiatraków wymienia się zagraniczne fundusze i inwestorów branżowych, ale też spółki z udziałem Skarbu.

Publikacja: 21.01.2018 21:00

Farmy czeka fala przejęć

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

– Rozmowy o potencjalnych upadłościach i przejęciach toczą się dziś na dużą skalę. Mogą dotyczyć nawet połowy z działających dziś farm wiatrowych (ok. 2–3 tys. MW) – twierdzi Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

Jego zdaniem świadkami pierwszych takich transakcji będziemy już w obecnym półroczu. Dziś ok. 70 proc. dużych farm (powyżej 10 MW) ma bowiem problemy z regulowaniem należności.

Chętni na tanie wiatraki

Fatalna sytuacja wiatraków to efekt spadku cen zielonych certyfikatów (stanowią wsparcie dla odnawialnych źródeł energii), ale też niekorzystnych regulacji. Z jednej strony przepisy zahamowały dynamikę wzrostu cen certyfikatów (skutek noweli ustawy o OZE z lipca 2017 r.), ale też nałożyły na wiatraki wyższe podatki od nieruchomości (od lipca 2016 r. danina publiczna obowiązuje od całej instalacji, a nie tylko od fundamentu i masztu).

– Chętnych w kolejce do kupienia aktywów wiatrowych nie brakuje. Wśród nich są duże fundusze spoza Europy, akceptujące wyższy stopień ryzyka inwestycyjnego, ale też koncerny zagraniczne, które mogłyby w łatwy sposób zoptymalizować ich działanie – wskazuje prawnik w jednej z międzynarodowych kancelarii. Na rynku mówi się o kapitale niemieckim, francuskim i brytyjskim. – Na razie jednak sprzedający nie spieszą się zbytnio, nie chcąc oddawać farm wiatrowych za bezcen.

Inny nasz rozmówca, także prawnik, mówi o zainteresowaniu także firm energetycznych z udziałem Skarbu Państwa.

Z informacji rynkowych wynika, że do kupna bardzo dużego portfela wiatrowego już szykuje się Tauron. Zainteresowana byłaby też Energa, ale w gdańskim koncernie – jak ustaliliśmy – na razie nie szykują się żadne przejęcia.

Tauron nie komentuje sprawy. Menedżer w jednym z dużych koncernów twierdzi, że dla energetyki kupno upadających farm nie jest priorytetem. – Na razie obserwujemy rynek, ale żadnych ruchów nie wykonujemy. Temat byłby bardziej interesujący, gdyby na rynku pojawiła się interesująca oferta. Inaczej nie ma o co kruszyć kopii – tłumaczy nasz rozmówca. Nie chodzi przy tym tylko o cenę, ale także wielkość portfela. Przedstawione podejście jest symptomatyczne. Państwowa energetyka doskonale wie, że nawet podejście do takiej transakcji skutkowałoby negatywnymi ocenami. Potwierdziłoby też spekulacje o celowym działaniu na szkodę wiatraków i doprowadzeniu ich na skraj bankructwa przez regulacje.

Straty wliczone w cenę

Właściciele farm muszą jednak szukać bogatego wujka. Zwłaszcza że wiele z nich ma kredyt do spłacenia. Spokojnie nie śpią nawet ci, którzy mieli zabezpieczone należności umowami długoterminowymi na odbiór zielonych certyfikatów. Te zostały albo zerwane (Enea i Tauron), albo uznane za nieważne (Energa).

Wiele farm już przeszło restrukturyzację w bankach i pozwalniało pracowników. Pierwsza plajta też już jest na horyzoncie. Farmę o mocy 6 MW za ułamek wartości od londyńskiego funduszu inwestycyjnego Impax przejmie giełdowa Polenergia. Sprawę opisało na początku roku WysokieNapięcie.pl, wskazując, że bankructwo i sprzedaż majątku farmy odbywa się w porozumieniu z Raiffeisenem. Według szacunków portalu bank z udzielonego 24 mln zł kredytu straci ok. 10 mln zł.

To transakcja w formule tzw. pre-packu, gdzie do wniosku o upadłości dołącza się ten z warunkami sprzedaży. – Nie ma bardziej racjonalnej formy utrzymania działania farmy wiatrowej niż formuła pre-packu. Ale przeprowadzenie takiej transakcji w porozumieniu z bankiem wymaga wiedzy o rynku. Dlatego nie spodziewam się skutecznych przejęć przez fundusze działające bez wsparcia inwestorów branżowych – ocenia mec. Dominik Strzałkowski, partner w SSW Pragmatic Solutions.

W jego ocenie duże dyskonto dla kupującego wynikające z wielu ryzyk (np. utraty koncesji w toku postępowania czy konieczności demontażu farmy i rekultywacji terenu, w tym poniesienia znaczących kosztów w przypadku realizacji alternatywnych scenariuszy upadłości) sprawia, iż banki kredytujące sprzedawane instalacje nie odzyskają w pełni włożonego kapitału.

– To z kolei sprawia, że wszyscy inni wierzyciele, w tym wspólnicy i partnerzy pożyczający ostatnio farmom na ich dodatkowe zabezpieczenie, stracą swoje pieniądze – tłumaczy Strzałkowski.

– Rozmowy o potencjalnych upadłościach i przejęciach toczą się dziś na dużą skalę. Mogą dotyczyć nawet połowy z działających dziś farm wiatrowych (ok. 2–3 tys. MW) – twierdzi Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

Jego zdaniem świadkami pierwszych takich transakcji będziemy już w obecnym półroczu. Dziś ok. 70 proc. dużych farm (powyżej 10 MW) ma bowiem problemy z regulowaniem należności.

Pozostało 90% artykułu
Nowa Energia
Grzegorz Maśloch, Rafał Czaja: Czas na spółdzielnie energetyczne
Nowa Energia
Bruksela wszczęła postępowania wobec chińskich producentów fotowoltaiki
Materiał Partnera
Energia jest towarem, ale nie musi skokowo drożeć
Materiał Partnera
Przed nami zielony rok
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Nowa Energia
Szczyt klimatyczny w Dubaju. Spektakularny zgrzyt na start, dalej też ciekawie