Według doniesień BBC, Rosja pali gaz w pobliżu bałtyckiego gazociągu Nord Stream 1, który obecnie jest ledwo wypełniony. Płomień w stacji kompresorowej Portowaja na północny zachód od Petersburga jest widoczny aż w sąsiedniej Finlandii, widać go też wyraźnie na zdjęciach satelitarnych.
Prawdopodobnie to gaz, który był przeznaczony na eksport do Niemiec, ale z powodu niskiego wykorzystania przepustowości rurociągu nie może on być w tej chwili wykorzystany.
Czytaj więcej
Japońskie koncerny kupują rosyjski LNG z wyspy Sachalin kilka razy taniej od ceny rynkowej. Dlatego ugięły się pod rosyjskim szantażem i podpisały nowe umowy.
Niespotykana skala zjawiska
Spalanie gazu podczas przetwarzania nie jest niczym niezwykłym. Jednak, jak podaje BBC, eksperci są w tym przypadku zaskoczeni skalą procederu. Serwis branżowy RystadEnergy szacuje, że dziennie idzie z dymen 4,34 mln metrów sześciennych gazu – to równowartość około dziesięciu milionów euro.
Ambasador Niemiec w Londynie, Miguel Berger, powiedział BBC w piątek (26.08.), że spalanie gazu jest obserwowane od jakiegoś czasu. Jego zdaniem jest to skutek spadku udziału rosyjskiego gazu w zużyciu tego surowca w Niemczech z ponad 50 do około 10 procent, co silnie oddziałuje na rosyjską gospodarkę. „Ponieważ nie mogą sprzedać nigdzie indziej swojego gazu, muszą go palić”, powiedział Berger.