Zgodnie z informacjami PAP, Komisja zgodzi się, by Rosjanie mogli wykorzystywać 80 proc. przepustowości OPAL-u. 20 proc. ma być zostawione dla innych operatorów. Obecnie rosyjski Gazprom wykorzystuje 50 proc. przepustowości tego gazociągu, od dawna stara się jednak na uzyskanie możliwości wykorzystywania go w 100 proc. Dotychczas nie było jednak zielonego światła z KE.
Teraz sytuacja zmienia się diametralnie. „Komisja przestaje grać w grę polegającą na przeciąganiu podjęcia tej decyzji” – powiedział rozmówca PAP z KE. Oficjalnie chodzi o termin, do którego Komisja jest prawnie zobligowana na podjęcie jakiejś decyzji w tej sprawie. Upływa on z końcem miesiąca.
Dla Polski to zła wiadomość. Nasz kraj od dawna przeciwstawia się rosyjskim planom ekspansji poprzez połączenia gazowe po dnie Morza Bałtyckiego. Obecnie Nord Stream wykorzystywany jest w połowie, bo Gazprom ma ograniczony dostęp do korzystania z jego lądowej odnogi – właśnie gazociągu OPAL (skrót niemieckiej nazwy Ostsee Pipeline Anbindungsleitung).
„Polska konsekwentnie stoi na stanowisku, iż wszelkie działania, które wzmacniają zależność regionu Europy Środkowo-Wschodniej od jego dostawcy, nie służą rozwojowi konkurencyjnego i przejrzystego europejskiego rynku gazu. I w tym kontekście analizujemy ewentualne zwiększenie przepustowości Gazociągu OPAL, lądowej odnogi Nord Streamu” – tak wtorkową informację skomentował wiceminister energii Michał Kurtyka.
„Komisja jest związana procedurą. W tym momencie analizujemy wniosek przysłany do nas przez niemiecką Federalną Agencję ds. Sieci ws. gazociągu OPAL. Podejmiemy decyzje w odpowiednim czasie” – powiedziała na wtorkowej konferencji prasowej w Brukseli rzeczniczka KE Anna-Kaisa Itkonen.