- Biorąc pod uwagę ocenę strony turkmeńskiej oraz ekspertów europejskich i światowych, obecna sytuacja na rynku gazu, pozwala mi stwierdzić - a mówię to bez sarkazmu - że nie ma perspektyw dla gazociągu Nabucco, bo nie ma realnych perspektyw zwiększenia popytu na gaz na rynku - powiedział Igor Sieczin w Turkmenii.
Turkmenia ma być jednym z głównych (obok Azerbejdżanu i Iraku) dostawców gazu dla Nabucco. Jak przypomina agencja Nowosti, w ubiegłym tygodniu Reinhard Mitschek dyrektor konsorcjum Nabucco Pipeline International GmbH, zapowiedział, że budowa ruszy w 2012 r., a pierwszy gaz popłynie trzy lata później.
Konkurent rosyjskiego South Stream ma liczyć 3,3 tys. km i dostarczać gaz (31 mld m[sup]3[/sup] rocznie) przez Azerbejdżan, Gruzję, Turcję do Bułgarii, Węgier, Rumunii i Austrii. Koszt to ok. 7,9 mld dol. Do 70 proc. kosztów budowy stanowić będą pożyczki i kredyty z międzynarodowych instytucji finansowych a 30 proc. - wkład udziałowców konsorcjum. Tworzą je turecki Botas, bułgarski Bulgarian Energy Holding, węgierski MOL, austriacki OMV, niemiecki RWE i rumuński Tarnsgaz. Każdy ma po prawie 16,67 proc. udziałów.