– Widzimy, że jest popyt na nasz gaz z kierunku zachodniego. Jeżeli kontrakt z państwowym Botasem nie zostanie przedłużony, to jesteśmy gotowi dostarczać ten gaz prywatnym firmom, które będą go sprzedawać odbiorcom końcowym na rynku tureckim – zapowiedział Aleksander Miedwiediew, wiceprezes Gazpromu.
W weekend rząd turecki i Botas ogłosiły, że nie przedłużą kończącego się w tym roku kontraktu na dostawę 6 mld m3 (wartość ok. 2,5 mld dol.) rocznie rosyjskiego gazu z kierunku zachodniego. Powodem jest fiasko negocjacji w sprawie niższych cen rosyjskiego surowca.
Wśród ewentualnych prywatnych odbiorców są firmy, które w 2006 r. wykupiły u ówczesnego monopolisty Botasu połowę dostaw z Rosji z kierunku zachodniego: Shell Energy, Enerco Enerji, Bosphorus Gas i Avrasya Gaz (w sumie ok.
4 mld m3 rocznie). – Wydaje się, że menedżerowie Gazpromu żyją w swoim świecie, w którym nie istnieje konkurencja. Tymczasem wszyscy klienci domagają się nie tylko zniżek, ale i zmiany formuły cenowej – odejścia od przywiązania ceny gazu do ceny ropy sprzed pół roku – mówi „Rz" Witalij Kriukow, ekspert rynku paliw firmy IFD Kapital w Moskwie.
Michaił Korczemkin, szef East European Gas Analysis w USA, w analizie dla „Forbesa" zwraca uwagę, że po wybudowaniu dwóch nowych gazociągów łączna moc wszystkich rurociągów Gazpromu w Europie wyniesie 318 mld m3 rocznie. Tymczasem Gazprom sam podaje, że w latach 2020 –2025 ma zakontraktowane umowy na dostawy połowy tego, czyli 158 mld m3. – Gazprom stracił już kontrakt z Chorwacją na 0,5 mld m3. Teraz z Turcją na 6 mld m3 _ przypomina Korczemkin.