Przygotowany przez resort gospodarki projekt ustawy wywołał sporo zamieszania.
– Projekt nie spełnia nadziei. Uwagi, które przekazali ministerstwu przedstawiciele poszczególnych branż, zajmują kilkakrotnie więcej stron niż sam dokument. Działania resortu, w tym utworzenie Departamentu Energii Odnawialnej, oraz zapowiedzi zmian w projekcie pozwalają przypuszczać, że ustawa nie wejdzie w życie w obecnym kształcie – uspokaja Renata Robaszewska z kancelarii Robaszewska & Płoszka.
Według proponowanych przepisów, mniejsze wsparcie otrzymają lądowe farmy wiatrowe i stare elektrownie wodne. Nowy system ma być oparty na współczynnikach korygujących, ustalanych co trzy lata.
– Tak częsta zmiana współczynników spowoduje, że trudno będzie inwestorom prognozować w dłuższej perspektywie stopień opłacalności danego projektu. Zważywszy, że jest to najważniejsze kryterium przyznawania kredytów przez banki, inwestorzy mogą mieć trudności z finansowaniem nowych projektów – zauważa Andrzej Gromadziński, dyrektor generalny firmy Eolfi Polska, inwestującej m.in. w farmy wiatrowe.
Usunięcie obowiązku zakupu zielonej energii przez operatorów energetycznych po gwarantowanej cenie spowoduje, że energia z elektrowni wiatrowych będzie musiała być sprzedawana po znacząco niższej cenie, aniżeli deklarowana w ustawie średnia cena z roku ubiegłego. Zdaniem Andrzeja Gromadzińskiego doprowadzi to do spadku przychodów farm wiatrowych, co może zakończyć się bankructwami i wstrzymaniem nowych inwestycji.