W ciągu najbliższych siedmiu lat uruchomiony może zostać zupełnie nowy szlak naftowy w Europie. Tzw. korytarz naftowy Północ–Południe połączy Bałtyk z Adriatykiem. Za pośrednictwem systemu rurociągów oraz terminalu naftowego nawet około 8 mln ton ropy rocznie będzie mogło trafić z Gdańska do Triestu, Rijeki i w przeciwnym kierunku.
To bardzo ważna inwestycja, zwłaszcza z punktu widzenia polskich koncernów: Przedsiębiorstwa Eksploatacji Rurociągów Naftowych (PERN) oraz PKN Orlen, a także alternatywna droga dla południowej odnogi rurociągu „Przyjaźń".
Terminal i łącznik
Unia Europejska wstępnie zgodziła się już na dofinansowanie inwestycji niezbędnych do zrealizowania tego projektu. Jego kluczowe elementy to: uruchomienie terminalu naftowego w Gdańsku, modernizacja ropociągu pomorskiego Gdańsk–Płock, a przede wszystkim budowa naftowego łącznika między Niemcami a Czechami. Przedsięwzięcia te znalazły się na opublikowanej przez UE w październiku liście tzw. wzajemnego zainteresowania.
Rurociąg z Niemiec do Czech to inwestycja czeskiego operatora przesyłowego Mero. Nad projektem pracuje od kilku lat, ale dopiero teraz UE go dostrzegła. Gdy ropociąg Litvinov–Spergau, o średnicy 700 mm i długości 160 km, połączy niemiecką rafinerię Leuna, związaną z francuskim koncernem Total, oraz czeskie rafinerie Orlenu, które dziś zaopatrują się głównie w rosyjską ropę tłoczoną „Przyjaźnią", do naszych południowych sąsiadów będzie można wysyłać surowiec dostarczany tankowcami do Gdańska. Eksperci nie ukrywają, że duże korzyści odniósłby PERN, który zawiaduje rurociągami w Polsce i buduje w Gdańsku nowoczesny terminal przeładunkowo-magazynowy. Zyskałby bowiem nowych klientów.