Rosyjsko-bułgarskie konsorcjum, w skład którego weszła spółka Stroytransgaz kontrolowana przez Giennadija Timczenko została zwycięzcą przetargu na budowę bułgarskiego odcinka South Stream, podała agencja Prime. W przetargu ogłoszonym przez spółkę South Stream kontrolowaną przez Gazprom wzięło udział 11 firm z Austrii, Belgii, Bułgarii, Japonii, Niemiec, Indii, Włoch, Rosji, Szwajcarii.
Putin publicznie nazwał Timczenkę swoim przyjacielem miesiąc po rosyjskim przejęciu Krymu. Wtedy pierwsze amerykańskie sankcje objęły Timczenkę i jego Gunvor - spółkę szwajcarską, która przez lata była największym pośrednikiem w sprzedaży rosyjskiej ropy ( tylko prywatny Łukoil nie był jej klientem). Dziwnym trafem dzień przed ogłoszeniem czarnej listy, Timczenko sprzedał swoje udziały drugiemu właścicielowi - obywatelowi Szwecji.
Bułgarski odcinek gazociągu jest pierwszym lądowym - w Bułgarii gazociąg wyjdzie z dna Morza Czarnego. Do granicy z Serbią idzie trasa główna, ale budowany też będzie 59-kilometrowy odcinek do węzła rozdzielczego Prowadii, skąd gaz popłynie do odbiorców w Bułgarii, Turcji, Grecji i Macedonii.
Gazociąg ma być gotowy do końca przyszłego roku a projektowaną moc (68 mld m3 gazu rocznie) osiągnie w 2018 r. Tak jest w planach. Bowiem obecnie Unia nie zgadza się na wyłączenie inwestycji spod przepisów Trzeciego pakietu energetycznego. A to oznacza, że Gazprom może wykorzystać tylko połowę mocy przesyłowych.