Jak zauważa, silnym orędownikiem tej idei może być Donald Tusk, były już premier rządu polskiego nominowany do objęcia stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej UE. |To właśnie on wskazywał na jedną z największych słabości Europy, który importuje 54 proc. swojej energii, głównie z Bliskiego Wschodu i Rosji. Cierpi na tym bezpieczeństwo energetyczne poszczególnych państw, a ich obywatele i przedsiębiorcy płacą za to rachunek.
- Dzisiaj żyjemy we Wspólnocie rozciągającej się od koła podbiegunowego do Cieśniny Gibraltarskiej z wolnym przepływem towarów i usług. I chociaż Europa jest największym na świecie blokiem handlowym, to zarządzanie energetyką i przepływem energii między poszczególnymi krajami nadal są w gestii krajowych władz – tłumaczy Becker. Dlatego jego zdaniem kluczowe dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego są dzisiaj reformy w tym obszarze. Pierwszym krokiem miałoby być przekazanie kompetencji w zakresie polityki energetycznej na poziom ponadnarodowy. Taki wspólny rynek powinien być pod nadzorem jednego organu wspieranego przez pojedynczy mechanizm rezolucji i fundusz infrastrukturalny. - Sytuację utrudnia obecnie fakt, że mamy do czynienia obecnie z polityką prowadzoną przez 28 ministrów odpowiedzialnych za sektor energetyki walczących z 28 ministrami finansów, którzy z zysków tej branży reperują budżety państwowe. Dodajmy do tego 28 regulatorów, którzy ustanawiają odmienne standardy i koordynują europejską politykę energetyczną, a otrzymamy zlepek niekonsekwencji i sprzeczności – argumentuje szef EWEA.
Aby w pełni zrealizować tę wizję – jego zdaniem - nasi szefowie państw powinny rozważyć ponowne otwarcie Traktatu o Unii Europejskiej. Bo zmiany wprowadzone do niego w Lizbonie nie sprostały wyzwaniom gospodarczym w sytuacji rozszerzania się Wspólnoty o kolejne bardzo różnorodne kraje członkowskie. - Podobnie jak w przypadku unii bankowej i powojennej Wspólnoty Węgla i Stali, to myśl poszczególnych polityków jeszcze bardziej integrowała Europę. Dziś w obliczu kryzysu na Ukrainie stoimy przed podobnym wyzwaniem. Przyszła kolej na rynek energii – postuluje Becker.