Na razie kartel informuje,że w 2016 roku zwiększy się ono o 1,2 mln baryłek dziennie, czyli o 50 tys. baryłek mniej, niż sądzono jeszcze w lutym.
Rynek natychmiast zareagował na informację . Ropa zaczęła taniej. We czwartek baryłka Brenta w transakcjach trzymiesięcznych kosztowała 41 dol., a tendencja była nadal spadkowa. Cenom nie pomagają także komentarze dotyczące zapowiedzianego na najbliższy weekend spotkania największych producentów ropy w Doha, stolicy Kataru. Bo mało kto wierzy,że dojdzie tam do konkretnych ustaleń.
Od kilkunastu dni ceny ropy utrzymują się na poziomie ok 40 dol. za baryłkę. To o 30 proc. więcej, niż w styczniu i na początku lutego, kiedy Rosjanie i kilku producentów z kartelu uzgodnili, że zamrożą wydobycie na poziomie ze stycznia. Od tego czasu ropa zaczęła drożeć, mimo że z OPEC nadchodzą mieszane sygnały dotyczące tej umowy. Wiadomo już, że w zapowiedzianej na 17 kwietnia konferencji nie weźmie udziału minister ds ropy Iranu, tylko przyśle tam swojego zastępcę. Iran, obok Arabii Saudyjskiej jest kluczowym elementem potencjalnego porozumienia, ponieważ po latach obowiązywania embarga rządowi w Teheranie zależy, aby jak najszybciej zwiększyć wydobycie. Więc w tej sytuacji nawet nie może być mowy o jakimkolwiek „mrożeniu". Niejasne jest również o co chodziło saudyjskiemu ministrowi ds ropy, Ali al-Naimiemu który zapytany o cięcie wydobycia i nieoficjalną umowę, jaką Saudyjczycy mieli już zawrzeć z Rosjanami powiedział dziennikarzom: Zapomnijcie o tym. Natomiast Rosjanie ze swojej strony liczą,że jednak do jakiegoś porozumienia dojdzie. Chociaż wiceprezes Gazpromu, Aleksander Miedwiediew przyznał,że o jakiejkolwiek zobowiązującej umowie słyszał tylko z mediów. —Taka umowa byłaby bardzo stabilizująca dla sytuacji na rynku- powiedział. Ale już rosyjski minister ds ropy, Aleksander Nowak studzi oczekiwania twierdząc,że jeśli pojawia się jakieś ustalenia, to będą one niezobowiązujące, a cała umowa ma być bardzo luźna. Nie ma więc żadnych wskazań,że konferencja w Doha będzie przełomowa i, jak to zapowiadano wcześniej, zdejmie z rynku ok 2 mln baryłek .
Ale już Międzynarodowa Agencja Energii (MAE) jest zdania,że gdyby nawet do tego porozumienia doszło, to nikłe są szanse, aby rynek ustabilizował się wcześniej, niż w 2017 roku. „Jeśli doszłoby do zamrożenia wydobycia na obecnym pozimie, a nie cięcia limitów, to efekt będzie bardzo słaby.Bo w rezultacie podaż na rynek praktycznie się nie zmieni" - czytamy w comiesięcznym raporcie MAE. Zdaniem agencji i Rosja i Arabia Saudyjska pompują tyle ropy,ile się da, a dostawy z Iranu będą rosnąć, więc ropy na rynku będzie coraz więcej.
Przy tym rosną zapasy surowca, które dzisiaj wynoszą ponad 3 mld baryłek, a według prognoz MAE w I połowie 2016 będą rosły jeszcze po 1,5 mln baryłek dziennie. I dopiero w drugiej połowie roku ten wzrost spowolni do 200 tys. baryłek. Dzisiaj - według wyliczeń MAE- największy wzrost popytu pochodzi już nie z Chin, ale z Indii - po 300 tys. baryłek dziennie, ale i on nie równoważy spadku zapotrzebowania z rynku amerykańskiego i europejskiego, a także chińskiego.