W rozmowie z rosyjską agencją TASS powiedział również, że to od zagranicznych partnerów tego przedsięwzięcia będzie zależało w jakim stopniu i w jakiej formie wezmą udział w tym projekcie.
- To teraz oni muszą się przymierzyć do opcji udziału w tym programie, my ruszamy do przodu i partnerzy Gazpromu podzielają naszą opinię - mówił Miedwiediew.
Zdaniem „Eurobservera" wypowiedź wiceszefa Gazpromu jest reakcją na lipcowe oświadczenie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z lipca, że budowa Nord Stream 2 jest niekorzystna dla Polski. UOKiK stwierdził wtedy, że ma zastrzeżenia do tego projektu i uznał, że powstanie spółki, która miałaby zbudować i eksploatować gazociąg, wzmocniłoby dodatkowo pozycję rosyjskiego koncernu w Polsce.
- Koncentracja może doprowadzić do ograniczenia konkurencji. W tej chwili Gazprom posiada pozycję dominującą w dostawach gazu do Polski, a transakcja mogłaby doprowadzić do dalszego wzmocnienia siły negocjacyjnej spółki wobec odbiorców w naszym kraju - mówił cytowany w komunikacie Marek Niechciał, prezes Urzędu.
„Eurobserver" zwraca jednak uwagę, że Nord Stream 2 wcale nie ma dostarczać gazu do Polski, tylko ją omijać, a jego celem jest zagwarantowanie bezpośrednich dostaw gazu do Europy Zachodniej z pominięciem Polski i Ukrainy, a co za tym idzie łatwego odłączenia naszego regionu oraz Ukrainy od dostaw gazu, gdyby zaistniała „polityczna potrzeba". I uznał ją za ostrzeżenie dla firm, które działają w Polsce, a szykują się do udziału w rosyjskim projekcie - chodzi o austriacki OMV, francuski Engie, niemieckie Uniper i Wintershall, oraz brytyjsko-holenderski Shell. Każda z nich, oddzielnie w oficjalnych oświadczeniach ujawniły, że będą się zastanawiały w jaki sposób mogą dołączyć się do projektu.