EuRoPol Gaz to spółka zarządzająca polskim odcinkiem gazociągu jamalskiego. Jej główni udziałowcy, czyli Gazprom i PGNiG mają po 48 proc. udziałów. Pozostałe 4 proc. należy do spółki Gas-Trading, jednak w lipcu ubiegłego roku pośrednią kontrolę nad jej akcjami w Europolgazie przejęło PGNiG.
Posłowie Platformy Obywatelskiej zapowiedzieli w czwartek, że zwrócą się do premier Beaty Szydło i wicepremiera Mateusza Morawieckiego o odwołanie zarządu PGNiG. Jak ocenili zarząd ponosi odpowiedzialność za nieprawidłowości w polsko-rosyjskiej spółce EuRoPol GAZ.
Politycy Platformy nawiązali w ten sposób do sprawy blisko 2 mln zł nagrody z zysku EuroPolGazu za 2015 r. Nagrody rozdzieliły między siebie władze spółki - w tym dwóch nowych prezesów - i pięcioosobowy polski skład rady nadzorczej Europolgazu, którego współwłaścicielem jest Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Jak podała w ubiegłym tygodniu "Rzeczpospolita", decyzję w tej sprawie podjęło w czerwcu walne zgromadzenie spółki, w praktyce - również władze PGNiG.
Odnosząc się w ubiegły piątek do publikacji gazety, prezes PGNiG Piotr Woźniak poinformował, że nagrody polskich przedstawicieli EuroPolGazu zostały przeznaczone na cele charytatywne, a na zamieszaniu wokół tej sprawy korzysta Gazprom. Szef PGNiG argumentował ponadto, że w ostatnim czasie Polacy zyskali kilka przewag w tej polsko-rosyjskiej spółce, m.in. większość głosów w radzie nadzorczej oraz ulokowanie środków spółki w polskich bankach. Według Woźniaka, polskim udziałowcom udało się ponadto zablokować "wypłatę prawie miliardowego zysku na rzecz Gazpromu z pieniędzy EuropolGazu".
Poseł PO Zdzisław Gawlik wskazał na wątpliwości dotyczące przewag, jakie - według słów prezesa PGNiG - mieli osiągnąć polscy udziałowcy EuroPolGazu. Podkreślił m.in., że już od "wczesnego lata 2015 r." Polska posiada zarówno kontrolę nad większością (52 proc.) udziałów spółki, jak i większość w jej radzie nadzorczej.