Straty Prokonu wynoszą kilkadziesiąt milionów euro - pisze "WirtschaftsWoche". Według niemieckich mediów głównym powodem problemów dla niemieckiej firmy było podniesienie przez polski rząd podatku na wiatraki w połowie zeszłego roku. Dodatkowo nowa ustawa sprawia, że farmy wiatrowe stały się mniej opłacalne. - Wstrzymaliśmy wszystkie nasze projekty - potwierdziła spółka. To okazało się bardzo poważnym problemem. Farmy wiatrowe w Polsce generowały 10 proc. dochodów (około 10 mln euro) spółki w 2015 roku.
Prezes spółki Henning von Stechow zapewnił jednak, że spółka będzie w stanie spłacać swoje zobowiązania, które sięgają 17 mln euro.
Prokon obiecywał potencjalnym inwestorom 8 proc. zwrotu. Analitycy i ekonomiści ostrzegali jednak, że firma nie jest w stanie wypełnić zobowiązań finansowych wobec klientów, którzy mogą stracić pieniądze. Firma jednak reklamowała się w telewizji i prasie, twierdząc, że ma w Niemczech i Polsce 54 farmy wiatrowe, na których stoi łącznie 314 turbin. Prokon zapewniał też, że sprzedaje wytwarzany prąd do niemieckich sieci, inwestuje w biodiesel oraz biomasę a także zatrudnia ponad 1,3 tys. osób.
Jednak już pod koniec 2014 roku firma miała problemy i apelowała do inwestorów, by nie wycofywali swoich wkładów i nie pobierali zysków. - Nie dopuścicie do upadłości. Niech szarańcza i negatywne doniesienia medialne nie zniszczą flagowej firmy z branży energii odnawialnej - apelował Carsten Rodbertus, prezes Prokonu.
Prokon miał w Polsce ma w trakcie budowy farmę o wydajności 36 MW w Ruścu pod Łodzią oraz pięć w fazie projektowani.