Wiatraki proponowane nam przez ekologów to żarty, których jedynym efektem może być oszpecenie dużych przestrzeni naszego kraju i koszty ich najprawdopodobniej szybkiej likwidacji.
Realną alternatywą w naszej szerokości geograficznej pozostaje dziś energia jądrowa. Tymczasem 18 lat temu zrezygnowaliśmy z budowy jedynej elektrowni atomowej. Sowiecka technologia, na której oparto projekt, była przestarzała. Świeże jeszcze było wspomnienie katastrofy Czarnobyla. Kraje sąsiednie jednak, które zaczynały w ten sposób, do dziś dostosowały swoją atomową energetykę do europejskich standardów.
My jako kraj bez elektrowni atomowych zostaliśmy smutnym ewenementem na europejską skalę. Ekologowie mają w tym znaczny udział.
Dziś, ulegając ekologistycznej ideologii, UE wprowadza drastyczne normy limitujące emisję dwutlenku węgla. Udział człowieka w tej emisji to w skali globalnej mniej niż 5 proc., a założenie wpływu tego gazu na ocieplenie klimatu jest wielce dyskusyjne. Dyskusyjna jest zresztą teza o szczególnym ociepleniu się klimatu naszej planety. Opublikowany niedawno raport, sporządzony dla Senatu USA przez zespół złożony z 650 wybitnych specjalistów nauk o Ziemi, zasadniczo podważa tezy ONZ na ten temat.
To kolejny głos przeciwstawiający się ekologistycznemu terrorowi. W UE panuje on jednak bez reszty. Polska zapłaci za to szczególnie dużą cenę. Miejmy nadzieję, że nie będzie nią uzależnienie od Rosji.