Wybór inwestora dla poznańskiej firmy energetycznej może nastąpić bardzo szybko – w ciągu dwóch – trzech tygodni. Minister skarbu liczy bowiem na sfinalizowanie sprzedaży akcji za 5,5 mld zł jeszcze w tym roku. Choć dla ministra skarbu najważniejsza w tej transakcji jest dobra cena za akcje, to w umowie może też zażądać zapewnienia Enei rozwoju.
Przejęcie spółki przez GDF Suez lub EDF oznaczać będzie, że kluczowe decyzje dotyczące jej przyszłości będą podejmowane w centralach tych koncernów. Najpewniej też bardzo szybko w Poznaniu pojawiłby się nowy zarząd. EDF postawiłby na jego czele zapewne obecnego prezesa koncernu w Polsce. GDF raczej wybrałby Polaków ( jak w elektrowni Połaniec). Firma Jana Kulczyka mogłaby utrzymać przynajmniej cześć obecnego zarządu Enei.
Jednak decyzje kadrowe nowego właściciela Enei będą miały drugorzędne znaczenie w porównaniu z inwestycyjnymi. A poznańska grupa musi inwestować i planuje m.in. budowę nowego bloku w elektrowni w Kozienicach. Tymczasem każdy z inwestorów ma też przygotowane swoje projekty. EDF i Kulczyk Investments rozważają wybudowanie bloków węglowych, a GDF Suez w Połańcu buduje już blok na biomasę, który ma być największy w Europie. Trudno ocenić, czy w tej sytuacji przygotowania do realizacji nowego bloku w Kozienicach byłyby kontynuowane. A ministrowi skarbu trudno będzie uzyskać gwarancje rozbudowy Kozienic.
Według ekspertów inwestorzy z Francji tak naprawdę chcą kupić dostęp do rynku, a Kulczyk Holding spółkę, która może stać się fundamentem budowy grupy energetycznej.
Inwestycje w Enei nie będą zależały tylko od jej potrzeb, ale też i od strategii przyjętej przez dany koncern. Jak strategia centrali może wpłynąć na polski rynek, pokazuje decyzja szwedzkiego Vattenfalla. Postanowił on umocnić działalność tylko na wybranych rynkach, a inwestycje skoncentrować na odnawialnych źródłach energii. W efekcie wystawił na sprzedaż polskie aktywa i wycofał się z budowy w Polsce dwóch elektrowni.