Poparcie Stanów Zjednoczonych może być dla [b]Topolanka[/b] kluczowe, ponieważ to właśnie ten kraj ma największe wpływy w MAE. Do tego, by były premier Czech został szefem agencji wystarczyłyby głosy USA oraz krajów europejskich. Sam Topolanek twierdzi, że na Starym Kontynencie jego kandydatura ma na razie poparcie w proporcji "pół na pół".
Niektóre europejskie kraje, tak jak Słowacja, otwarcie udzieliły swojego poparcia kandydaturze byłego czeskiego premiera. Inne przyjęły postawę wyczekiwania. - Największe państwa decyzję w tej kwestii podejmą jako ostatnie - powiedział Topolanek. - Prowadzimy teraz negocjacje. Nie jest żadna tajemnica, że byłem już w tej sprawie w Londynie i w Paryżu - dodał.
To, kto będzie europejskim kandydatem na szefa Agencji rozstrzygnie się w grudniu. [b]Vaclav Bartuska[/b], czeski ambasador ds. bezpieczeństwa energetycznego uważa, że o tym, kto poprzednio został szefem Agencji, zdecydował brak jedności państw Starego Kontynentu. Europejskie kraje rozdzieliły swoje głosy, pomiędzy czterech kandydatów. W efekcie na czele MAE stanął Japończyk [b]Nobuo Tanaka[/b]. Jego kadencja upływa jesienią przyszłego roku.
Teraz Czesi liczą na europejską jedność i wsparcie kandydatury Topolanka. Niezależnie jednak od tego już od kilku miesięcy zabiegają o głosy za oceanem. - Waga głosu Stanów Zjednoczonych na obsadę najważniejszych stanowisk w MAE jest tak duża, że trudno sobie wyobrazić, żeby szefem Agencji został ktoś, kto nie ma ich poparcia - twierdzi Bartuska. To właśnie w jego towarzystwie Topolanek zabiega w Ameryce o poparcie dla swojej kandydatury.
[b]Międzynarodowa Agencja Energetyczna[/b] jest organizacją afiliowaną przy Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju. Każdy z 28 krajów będących członkiem Agencji ma przy głosowaniu trzy głosy, a oprócz tego dodatkowe głosy, których liczba zależy od wielkości dostaw ropy naftowej. Stąd waga Stanów Zjednoczonych. Mają one 46 z wszystkich 181 głosów. Następne w kolejności są Japonia (16 głosów), Niemcy (11) i Wielka Brytania (8).