Dziś Rada Nadzorcza Gas Tradingu zdecyduje o tym, czy ma sens zaangażowanie spółki w budowę biogazowni w kraju.
- To jedna z alternatyw, po tym jak okazało się, że wzrastają ceny i spada zapotrzebowanie na gaz płynny, którym handluje Gas Trading - mówi "Rz" Stanisław Rychlicki, kierujący radą nadzorczą. - W związku z narodowym planem rozwoju biogazowni, tego typu inwestycje mogą być opłacalne - dodaje. Gas Trading szuka nowego rodzaju działalności także dlatego, że podstawowa, do której praktycznie powołano spółkę, czyli handel gazem ziemnym, nie przyniosła efektów. Spółka jest współudziałowcem EuRoPol Gazu, do którego należy polski odcinek gazociągu jamalskiego, i ma dostęp do jego mocy, ale z nich nich nie korzysta.
Rurociągiem płynie rosyjski gaz na potrzeby Polski i do Niemiec, ale Gas Trading nie może już od kilku lat zakontraktować surowca w rosyjskim Gazpromie, by móc go słać Jamałem i na tym zarabiać. Na dodatek wiosną Gas Trading może "wyjść" z akcjonariatu EuRoPol Gazu, bo jego główni właściciele - Gazprom oraz Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo - zamierzają go wykupić za zgodą rządów obu krajów.
Dzięki temu Gazprom i PGNiG będą miały po 50 proc. akcji EuRoPol Gazu. Gas Trading natomiast pozyskać może znaczący kapitał na inwestycje. Od wartości wyceny EuRoPol Gazu zależy powodzenie wykupu. Na to, że będzie godziwa, czyli wysoka, liczy Aleksander Gudzowaty - właściciel spółki Bartimpex, będącej jednym z kluczowych udziałowców Gas Tradingu.