Łupki przed atomem? Rządowe spory

Premier Donald Tusk zaznacza, że o przyszłości sektora decyduje rząd, a nie szefowie poszczególnych spółek

Publikacja: 26.10.2012 01:11

Łupki przed atomem? Rządowe spory

Foto: Bloomberg

Wygląda na to, że na poziomie rządu opinie w sprawie tego, w którym kierunku zmierza krajowa energetyka, są podzielone. Jak pisała wczoraj „Rz", pojawiły się kontrowersje, czy wydobycie gazu łupkowego stanie się ważniejsze niż budowa elektrowni jądrowej.

Głos w tej sprawie zabrał premier Donald Tusk. – Dla rządu energetyka jądrowa i inwestycje w gaz łupkowy są priorytetowe – powiedział. Podkreślił, że strategia rządu zakłada dywersyfikację źródeł energii.

Szef rządu przywołał w ten sposób do porządku prezesa Polskiej Grupy Energetycznej Krzysztofa Kiliana, który wcześniej stwierdził, że projekty wydobycia gazu z łupków i energetyki jądrowej wykluczają się i trudno je realizować jednocześnie.

Decyduje jednak rząd

– To zrozumiałe, iż prezesi firm oceniają projekty energetyczne oraz inwestycje w gaz łupkowy pod kątem swoich możliwości finansowych. Ale spółki Skarbu Państwa w zakresie, w jakim pozwala prawo, będą realizowały strategię rządu – skwitował Donald Tusk cytowany przez PAP.

Rzecz w tym, że dzień wcześniej również minister skarbu Mikołaj Budzanowski jasno powiedział, że priorytetem na obecną chwilę są poszukiwania i wydobycie gazu z łupków, a decyzja co do programu jądrowego zapadnie najwcześniej na przełomie 2014 i 2015 r.

100 mld zł trzeba wyłożyć, by rozwinąć w Polsce zarówno energetykę jądrową, jak i wydobycie łupków

Za wcześnie na walkower

Głos w tej debacie postanowiła zabrać wczoraj również Hanna Trojanowska, wiceminister gospodarki i pełnomocnik rządu do spraw atomu.

– Polska potrzebuje nie tylko atomu, ale także odnawialnych źródeł energii, gazu, czystego węgla. Tylko odpowiednio zdywersyfikowany i zbilansowany miks paliwowy zapewni nam bezpieczeństwo energetyczne i stabilność cen energii – zauważyła. Hanna Trojanowska zwróciła uwagę, że elektrownie gazowe emitują zaledwie o 30 proc. mniej CO2 niż dominujące obecnie w Polsce elektrownie opalane węglem, a energetyka jądrowa to technologia bezemisyjna. Dodała, że bez weryfikacji rodzimych zasobów gazu łupkowego i opłacalności wydobycia zakładanie, że stanie się on paliwem dla krajowej energetyki, byłoby zdecydowanie przedwczesne.

W podobnym tonie wypowiadają się analitycy. – Podtrzymuję wcześniejszą opinię, że angażowanie się przez polskie spółki w poszukiwanie i wydobycie gazu łupkowego jest jak najbardziej wskazane. To szansa na dostęp do taniego, lokalnie wydobywanego surowca. Jednocześnie nie jest wskazane, by konsorcjum pod egidą PGE zarzuciło projekt jądrowy – wyjaśnia Paweł Puchalski, szef działu analiz DM BZ WBK.

Według Kamila Kliszcza z DI BRE Banku harmonogram budowy elektrowni atomowej (wybór wykonawcy i rozpoczęcie inwestycji w 2015 roku) zapewnia dość czasu na zbudowanie wystarczającej wiedzy o zasobach gazu łupkowego i kosztach ich ewentualnej eksploatacji.

Jacek Libucha, menedżer w Boston Consulting Group, zwraca uwagę, że w świetle tego, jak niewiele dziś wiadomo o polskich zasobach gazu łupkowego, rezygnacja z atomu byłaby ryzykowna. Gdyby wydobycie okazało się zbyt drogie lub wręcz niemożliwe, to mielibyśmy albo droższą energię, albo Polska musiałaby wracać do projektu jądrowego i nadrabiać stracony czas.

– Generalnie atom uchodzi za najtańsze źródło energii. Polskie łupki mogą się okazać tanie, ale nie muszą – podkreśla Libucha.

Wątpliwości pozostają

Niezależnie od uspokajającego tonu, w którym wypowiedział się wczoraj Donald Tusk, część analityków uważa, że wspominanie przez przedstawicieli rządu o alternatywie „łupki albo atom" ma na celu przygotowanie opinii publicznej do nowej sytuacji, jaka może mieć miejsce za kilka lat. Jeśli krajowe złoża gazu okażą się wystarczające, Polsce może wystarczyć własnych źródeł energii bez wydawania ok. 50 mld zł na atom.     —trf

Atom i łupki na cenzurowanym

W świetle informacji płynących z Unii Europejskiej zarówno eksploatacja elektrowni atomowych, jak i wydobycie gazu łupkowego mogą być w przyszłości utrudnione. Program prac Komisji Europejskiej na przyszły rok zakłada stworzenie ram prawnych dla gazu łupkowego. Dotychczas w Brukseli wygrywały zdroworozsądkowe głosy, ale wciąż nie brak zwolenników całkowitego zakazu wydobycia surowca ze złóż niekonwencjonalnych. Batalia w tej sprawie jeszcze się nie zakończyła. – Biorąc pod uwagę obecną politykę klimatyczną UE, Polska jest skazana na budowę elektrowni atomowej. Im szybciej przygotujemy się i zrealizujemy ten cel, tym lepiej dla nas – mówi Tomasz Chmal, ekspert ds. energetyki w Instytucie Sobieskiego. Jego zdaniem dziś nie można budować strategii dotyczącej docelowej struktury zużycia surowców energetycznych w oparciu o łupki. Rzecz w tym, że na poziomie Unii działają też lobby antyatomowe. Ze względu m.in. na ich aktywność w Niemczech trwają przygotowania do wyłączenia wszystkich siedemnastu elektrowni jądrowych do 2022 r. Nawet we Francji, gdzie energetyka atomowa dominuje, pojawiają się postulaty zaostrzania norm bezpieczeństwa i większego wykorzystania energetyki odnawialnej i gazowej. ?      —jp, trf

Wygląda na to, że na poziomie rządu opinie w sprawie tego, w którym kierunku zmierza krajowa energetyka, są podzielone. Jak pisała wczoraj „Rz", pojawiły się kontrowersje, czy wydobycie gazu łupkowego stanie się ważniejsze niż budowa elektrowni jądrowej.

Głos w tej sprawie zabrał premier Donald Tusk. – Dla rządu energetyka jądrowa i inwestycje w gaz łupkowy są priorytetowe – powiedział. Podkreślił, że strategia rządu zakłada dywersyfikację źródeł energii.

Pozostało 90% artykułu
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie