Kierownictwo hiszpańskiej firmy naftowej zatwierdziło w ostatnią środę po wielu godzinach obrad decyzję o podjęciu rozmów w sprawie wstępnego porozumienia zaproponowanego przez Argentynę dla rozwiązania impasu trwającego od 19 miesięcy.
- Za kilka dni obie strony zaczną negocjowanie cen i warunków oraz sposobu zapłaty — ogłosił premier Jorge Capitanich. Wcześniej poinformował, że kompensata zostanie wypłacona w argentyńskich obligacjach, ale suma i warunki musza być dopiero wynegocjowane. Osoby znające sprawę podały w Madrycie, że umowa ma wartość 5 mld dolarów, połowę tego, czego Repsol żądał za zawłaszczenie jego większościowego udziału w YPF w 2012 r.
Prezydent Cristina Fernandez znacjonalizowała na wiosnę 2012 51 proc. YPF twierdząc, że Repsol nie dokonał inwestycji, do jakich zobowiązał się dla powstrzymania spadku wydobycia ropy i gazu największej firmy energetycznej w kraju. Posunięcie to zaszkodziło wiarygodności finansowej Argentyny, która nie doszła jeszcze do siebie po niedotrzymaniu terminów spłaty długu w 2002 r. i nadal spiera się w sądach z posiadaczami resztek obligacji.
J. Capitanich awansowany na szefa rządu w końcu listopada z zadaniem przywrócenia zaufania inwestorów do tego kraju stwierdził, że administracja ocenia optymistycznie możliwość porozumienia się z Repsolem. — Argentyna z uporem broniła swych prawomocnych interesów, a rząd zajął w tym sporze stanowisko ostrożności, cierpliwości i wytrwałości — powiedział.
Główną przeszkodą w zapowiedzianych rozmowach może być kwestia gwarancji, jakich będzie oczekiwać Repsol i rodzaj aktywów użytych do kompensaty. Argentyna nie wrócili na międzynarodowy rynek obligacji od czasu kryzysu z 2002 r., a każda emisja, jaką będzie chciała zapłacić Repsolowi, będzie musiała podlegać argentyńskim przepisom, co sprawi, że papiery te będą mieć mniejszą płynność.