Takie wnioski można wysnuć z najnowszej 30-letniej prognozy opublikowanej w tym tygodniu przez Departament Energii USA.

Eksperci z rządowej Energy Information Administration przewidują, że podukcja ropy naftowej zbliży się w 2016 roku do rekordowych poziomów wydobycia z lat 70. ubiegłego stulecia. Potem jednak krzywa wzrostu znacznie się spłaszczy, a po 2020 roku wydobycie zacznie powoli spdadać. Inaczej będzie jednak z gazem, głównie dzięki eksploatacji złóż łupkowych. W latach 2012-2040 jego produkcja ma stale rosnąć – łącznie aż o 56 proc. W ciągu tego okresu Stany Zjednoczone zaczną w wiekszym stopniu eksportować energię i nadal będą ograniczać import surowców związanych z jej pozyskaniem – twierdzą eksperci EIA. "Dzięki zaawansowanym technologiom wzrost podaży na rynku wewnętrznym zmieni ekonomię rynku energetycznego w USA" – uważa Adam Sieminski, główny administrator EIA i współautor corocznej prognozy Annual Energy Outlook 2014.

Do 2035 roku gaz ziemny ma zastąpić też w USA węgiel jako najpoważniejsze źródło pozyskiwania energii elektrycznej. Ceny gazu mogą okazać się tak atrakcyjne, że surowiec ten może także konkurować z siłowniami nuklearnymi.

Raport zwraca też uwagę na dwa inne trendy – poprawę wydajności samochodów oraz coraz większy udział energii odnawialnej w bilansie energetycznym kraju. Przyczyni się to do zmniejszenia uzależnienia USA od importu. W 2040 energia z importu będzie stanowić netto tylko 4 proc. całego zapotrzebowania USA, podczas gdy obecnie wynosi 16 proc., a jeszcze w 2005 r. stanowiła aż 30 proc. – twierdzą autorzy raportu, którzy znacznie podwyższyli oczekiwania dla rynku w porównaniu z ubiegłoroczną prognozą. Jeszcze bardziej optymistyczne są szacunki w sprawie emisji gazów cieplarnianych. Przewiduje się, że aż do 2040 r.  jej poziom będzie się utrzymywać poniżej wartości z 2005 roku.

Tomasz Deptuła z Nowego Jorku