Łupkowa rewolucja w ostatnich latach gwałtownie zmieniła amerykańską energetykę i gospodarkę. W USA w ciągu jednej dekady zbudowano przemysł oparty na gazie łupkowym, w trzy lata zaś solidny zalążek sektora ropy łupkowej.
U nas upłynęło sześć długich lat koncesjonowania poszukiwań, a wciąż jesteśmy na początku rozpoznania potencjału złożowego. W tym czasie wywiercono 50 otworów, jednak w zdecydowanej większości są to otwory pionowe, stanowiące jedynie przygotowanie do testu złożowego na otworze poziomym. Takich zaś wierceń z pełnym testem wykonano dotąd zaledwie sześć.
Nasza wiedza o potencjale złożowym jest zatem dalece niewystarczająca. Kolejne otwory dowodzą obecności gazu lub ropy w skałach łupkowych, jednak pojawia się wiele przesłanek, że warunki geologiczne i złożowe są trudniejsze, niż zakładano. Najlepsze dotychczas przypływy gazu osiągnięte w czasie testów były 5–8-krotnie niższe od poziomu gwarantującego komercyjność wydobycia.
Wydajność kolejnych otworów zapewne będzie stopniowo wzrastać, wraz z udoskonalaniem podejścia technologicznego i dalece przedwczesne byłoby ogłaszanie porażki poszukiwań. Jednak wiemy już dziś, że akumulacje łupkowego gazu i ropy w Polsce niestety nie przypominają najlepszych spośród amerykańskich złóż.
W ostatnich kilkunastu miesiącach zachodnie firmy spowolniły prace poszukiwawcze w Polsce, a statystyki rocznych ilości wierceń podtrzymują jedynie polscy operatorzy, PGNiG i Orlen, przyśpieszający poszukiwania. W tym czasie firmy zrezygnowały też z około 60 bloków koncesyjnych lub rozpatrywanych wniosków koncesyjnych, jeśli wliczyć te na poszukiwania złóż konwencjonalnych. W najbliższych miesiącach zostanie zwolnionych około 20 kolejnych bloków koncesyjnych.