Oferta chińskiej spółki na realizację jednostki w Bogatyni o mocy 430–450 MW została wykluczona z postępowania, mimo że była najniższa. Shanghai Electric zobowiązał się wykonać prace za kwotę przekraczającą 3,08 mld zł brutto, czyli o 1,17 mld zł mniejszą od zwycięskiej propozycji cenowej. Złożyło ją konsorcjum firm Hitachi Power Europe, MHPS Europe, Budimeksu i Tecnicas Reunidas Energia.
– Prawnicy pracują teraz nad uzasadnieniem stanowiska Shanghai Electric. Jest jednak oczywiste, że zarzuty, na podstawie których wykluczono spółkę z przetargu, są albo niezgodne z rzeczywistością, albo nieodpowiadające prawu zamówień publicznych – mówi w rozmowie z „Rz" Marek Frydrych, szef Sunningwell International, który doradza niektórym chińskim firmom budowlanym, m.in. Shanghai Electric.
Podkreśla przy tym, że spółka złożyła ofertę opartą na realistycznych założeniach. – Zamawiający nie może lekką ręką z trywialnych powodów odrzucać jednej oferty i przyjmować takiej, która jest o miliard droższa. Tu nie chodzi tylko o interes firmy, choć jest to działanie na szkodę akcjonariuszy, ale o wymiar społeczny. Ten miliard zapłacimy w cenie energii – dodaje Frydrych.
Z wypowiedzi przedstawicieli biura prasowego PGE wynika, że oferta Chińczyków została wykluczona z powodów formalnoprawnych i technicznych.
Zdaniem eksperta zajmującego się infrastrukturą energetyczną oferta Chińczyków była nierealna w polskich warunkach. – Posiadające doświadczenie na europejskim rynku Hitachi i Doosan wyceniły prace na większe kwoty. Dlatego spółka mogła się obawiać, że parametry budowanych bloków nie będą zgodne z założeniami – mówi nasz rozmówca. Podkreśla, że każda taka jednostka jest „szyta na miarę" m.in. pod konkretną lokalizację, dlatego niemożliwe jest podjęcie rozpoczętych prac przez innego wykonawcę w trakcie realizacji.