To tylko jeden z wniosków płynących z Kongresu Nowego Przemysłu, który w tym roku zgromadził około tysiąca gości. Organizatorem corocznego spotkania branży jest Grupa PTWP. Patronat medialny nad kongresem objęła „Rz".

Uczestnicy kongresu poświęconego strategicznym zmianom zachodzącym w polskim sektorze energii zgodzili się co do tego, że czarne złoto jeszcze przez całe dziesięciolecia pozostanie w naszym miksie energetycznym jednym z głównych paliw. – Zamierzamy stopniowo dywersyfikować stosowane paliwa, dlatego zdecydowaliśmy się na inwestycje w odnawialne źródła i energetykę jądrową. Jednak w najbliższych latach nie dojdzie do substytucji węgla. Musimy wykorzystywać atuty, które decydują o konkurencyjności polskiej gospodarki. Nie stać nas na rewolucyjne zmiany – mówił Dariusz Marzec, wiceprezes PGE. Według niego ważne są zarówno nasze zobowiązania wobec UE, jak też niezależność surowcowa oraz akceptowalny przez klientów poziom cen energii.

Dyskutanci zgadzali się co do tego, że polskie górnictwo wymaga restrukturyzacji. Spokojny o przyszłość węgla jest także Paweł Smoleń, prezes Euracoalu, organizacji europejskiego przemysłu węglowego. – Nie tylko gaz może być paliwem zapewniającym równowagę systemu. Może być nim także węgiel, który jest nie tylko stosunkowo tani, ale też można go przewozić na duże odległości – zaznaczał Smoleń. Zauważył, że dziś w Europie zmienia się klimat dyskusji o ambitnych celach w zakresie redukcji emisji CO2 i udziału odnawialnych źródeł energii (OZE). – Unia zaczyna badać, czy w najbliższej perspektywie nie zacznie się efekt domina polegający na wyłączaniu kolejnych źródeł, kiedy zabraknie gazu rosyjskiego – argumentował Smoleń.

Wiele czasu uczestnicy kongresu poświęcili skutkom, jakie może przynieść przyjęcie przez Polskę pakietu klimatycznego do 2030 w zakresie redukcji emisji do 40 proc. i 27-proc. udziału OZE w produkcji energii w państwach UE.

Zdaniem Włodzimierza Karpińskiego, ministra Skarbu Państwa, przykład Polski, która w ciągu dwóch dekad zredukowała emisje o 20 proc., podnosząc dwukrotnie wartość PKB, świadczy o tym, że cele polityki klimatycznej można pogodzić z polityką przemysłową.