Podczas dwudniowych negocjacji rozmowy będą dotyczyć głównie klimatu i energetyki. Być może już w piątek poznamy odpowiedź, czy szefowie rządów państw Wspólnoty dadzą zielone światło celom w zakresie redukcji emisji CO2 do 40 proc. i 27-proc. udziału odnawialnych źródeł w miksach energetycznych państw.
Pierwszy z nich budzi największy sprzeciw rodzimych firm. W odróżnieniu od zwiększenia udziału zielonej energetyki ma bowiem charakter obligatoryjny.
Wspólne stanowisko
Przedstawiciele koncernów energetycznych na dzień przed szczytem nie chcieli komentować potencjalnych skutków wprowadzenia tzw. drugiego pakietu klimatycznego (obowiązujący dziś mówi o redukcji CO2 o 20 proc. do 2020 r., 20-proc. udziale OZE oraz 20-proc. poprawie efektywności energetycznej). – Teraz jest czas na rządowe negocjacje – tłumaczą.
Stanowisko branży jest jednak powszechnie znane nie od dziś. Największe firmy energetyczne zgadzają się z wnioskami płynącymi z raportu Polskiego Komitetu Energetyki Elektrycznej. Według szacunków wykonanych na zlecenie PKEE, dalsze zaostrzanie klimatycznego kursu może doprowadzić do podniesienia nakładów inwestycyjnych całej branży o 250 mld zł, efektem czego w połowie wieku będzie prawie trzykrotny wzrost hurtowych cen energii i ciepła systemowego.
Najwięcej straci przemysł energochłonny. Zagrożony utratą konkurencyjności jest przemysł, m.in. koksowniczy, chemiczny, papierniczy, cementowy, produkcji metali, wydobycia węgla. Zyski firm działających w tych sektorach w 2030 r. mogą spaść o prawie połowę w stosunku do tych wygenerowanych w 2012 r.