Reklama

Startują negocjacje umowy z Amerykanami na budowę atomu

Chcemy się rozsądnie spieszyć – deklaruje Marek Woszczyk, prezes Polskich Elektrowni Jądrowych, na starcie negocjacji z Amerykanami umowy na budowę pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce. PEJ właśnie wysłały zaproszenie do negocjacji i deklarują, że z Prokuratorią Generalną RP są gotowe zadbać w nich o interes kraju.

Publikacja: 12.08.2025 04:11

Marek Woszczyk, prezes Polskich Elektrowni Jądrowych

Marek Woszczyk, prezes Polskich Elektrowni Jądrowych

Foto: materiały prasowe

Wiosną tego roku Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ) podpisały tzw. umowę pomostową, która miała pozwolić na zakończenie etapu projektowego elektrowni i rozpoczęcie przygotowań do budowy. Na jakim etapie jest jej realizacja?

Projektowanie elektrowni jądrowej to wieloletni, rozłożony na etapy proces. Prace projektowe w ramach pierwszej umowy, jaką PEJ podpisały z konsorcjum spółek Westinghouse i Bechtel na projektowanie elektrowni jądrowej na Pomorzu, są już zakończone. W ramach wspomnianej tzw. umowy pomostowej kontynuujemy prace projektowe i inżynieryjne, w tym na terenie przyszłej elektrowni. Teraz przechodzimy do kolejnego etapu: prac nad podpisaniem właściwej umowy na wykonanie elektrowni, tj. sfinalizowanie procesu projektowania, przeprowadzenie niezbędnych zamówień oraz budowę jako taką (ang. Engineering Procurement Construction – EPC). Aby formalnie rozpocząć ten etap, wysłaliśmy właśnie do konsorcjum list proceduralny, który jest formą zaproszenia do negocjacji umowy EPC. Z formalnego punktu widzenia jest to de facto start negocjacji, które są naszym najważniejszym zadaniem biznesowym na kolejne miesiące. Nie chcemy narzucać sztywnych terminów, ale liczymy, że proces pozwoli nam podpisać za kilka miesięcy kompleksową umowę na wykonanie elektrowni jądrowej. W ramach rozpoczętych rozmów będziemy stopniowo określać kolejne szczegóły umowy. Już od czasu aktualnej umowy pomostowej bardzo blisko współpracujemy z Prokuratorią Generalną Rzeczypospolitej Polskiej, która dodatkowo czuwa nad interesem państwa. Tak samo będzie przy czekających nas negocjacjach, do których solidnie się przygotowywaliśmy.

Czytaj więcej

Marek Woszczyk nowym prezesem atomowej spółki. Cel to zgoda na pomoc publiczną

Amerykanie, jak pokazały dotychczasowe porozumienia, to wymagający partner…

My także jesteśmy wymagający. To naturalne. Chcemy się jednak traktować po partnersku. Zdajemy sobie sprawę z tego, że siadamy do stołu z doświadczonym partnerem, dobrym negocjatorem i my musimy się wykazać równie silnymi kompetencjami negocjacyjnymi, a także dużą wiedzą i przygotowaniem.

Czytaj więcej

Jest umowa pomostowa z Amerykanami na polski atom

Kiedy zostanie podpisana nowa umowa?

Dla dobra negocjacji nie skupiałbym się w tej chwili na deklaracjach dotyczących harmonogramu. Oczywiście, że zależy nam na szybkim ich przeprowadzeniu, ale to nie samo tempo negocjacji jest celem, ale ich efekt. Dynamika negocjacji będzie zależała od postępów rozmów. Powiedziałbym, że chcemy się rozsądnie spieszyć. Przeanalizowaliśmy inne projekty jądrowe, nie tylko w Europie i wyciągnęliśmy wnioski z popełnionych tam błędów, by ich nie powtórzyć. To, że w dalszym ciągu będzie nam towarzyszyć Prokuratoria Generalna RP, również pomoże zadbać o właściwy poziom zabezpieczeń interesu Skarbu Państwa, co jest absolutnie rozsądne.

Reklama
Reklama

Tymczasem umowy na budowę nie będzie, jeśli nie uda się uzyskać zgody Komisji Europejskiej na pomoc publiczną. A chodzi o wkład rzędu 60,2 mld zł. Pozytywna odpowiedź KE musiałaby więc nadejść do końca roku.

Te negocjacje prowadzi pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, minister Wojciech Wrochna. Oczywiście my sami jesteśmy na bieżąco z postępem tych rozmów jako wspierający ten dialog. Widząc, jakie tematy są aktualnie omawiane, zakładamy, że wydanie decyzji nastąpi do końca tego roku.

U innych notyfikacja trwała znacznie dłużej niż rok.

Ale inne kraje, w odróżnieniu od nas, nie prowadziły np. tak zaawansowanego dialogu prenotyfikacyjnego, który daje potencjał znacznego skrócenia właściwego czasu notyfikacji. Polski wniosek nie jest analizowany od września 2024 r., ale znacznie dłużej, bo Komisja już w 2023 r. widziała elementy mechanizmu wsparcia planowane dla naszego projektu. Dlatego jestem w tej sprawie optymistą.

Czytaj więcej

Projekt amerykańskiej elektrowni jądrowej coraz bliżej

Wracając do rozmów z konsorcjum Westinghouse–Bechtel trudno nie odnieść wrażenia, że my musimy, a oni mogą co najwyżej chcieć…

Obie strony chcą i muszą tak samo mocno. Dla Amerykanów nasz projekt to nie tylko kolejna inwestycja, ale otwarcie drogi do kolejnych zamówień w Europie i na świecie. Te negocjacje wyznaczą standardy i referencje dla kolejnych projektów. Amerykanie naprawdę chcą realizacji tego projektu. Na tym budujemy naszą współpracę.

Ale to PEJ są w trudnej sytuacji, bo jeśli projekt i rozmowy z Amerykanami będą się przedłużać, to rząd może nie zrealizować swojej obietnicy wyborczej.

Po żadnej ze stron nie ma intencji zakłócania procesu negocjacyjnego czy samego projektu. Równocześnie nie możemy zapominać, że naszym celem jest koniec końców m.in. zapewnienie konkurencyjnej ceny energii elektrycznej wytwarzanej przez tę elektrownię i jako inwestor musimy o to wraz z naszym właścicielem wspólnie zadbać. Dlatego właśnie skupiamy się dziś na wynegocjowaniu jak najlepszej umowy EPC, która zapewni budowę elektrowni w założonym budżecie i czasie, przy zachowaniu najwyższych standardów jakościowych.

Kolejny etap rozmów byłby łatwiejszy, gdyby nie błędy popełnione przez rząd PiS przy zawieraniu pierwszej umowy?

Nie chcemy skupiać się zanadto na analizowaniu przeszłości. Doświadczenia z dotychczasowych negocjacji traktujemy jako lekcję, która pomaga nam wypracowywać jeszcze lepsze rozwiązania na kolejnych etapach. Obecnie koncentrujemy się na tym, by dalsze działania pozwalały na terminową realizację przedsięwzięcia z wymaganą jakością wykonania.

Reklama
Reklama

Oddanie do użytku pierwszego reaktora w 2036 r. to realny scenariusz?

Biorąc pod uwagę etap, na którym jesteśmy, tak. Oczywiście po drodze są jeszcze istotne kamienie milowe, jak wspomniana zgoda Komisji Europejskiej, ale tu jesteśmy dobrej myśli.

Na jakiej podstawie?

Widzimy nastawienie Komisji Europejskiej. Bruksela widzi, że takie źródła jak bezemisyjny, stabilny atom – czy to się komuś podoba, czy nie – są potrzebne.

Czy KE pozwoli pracować przez cały czas takiemu obiektowi jak elektrownia jądrowa w systemie zdominowanym przez OZE? Bez tego ta elektrownia będzie przynosić straty.

Na ekonomikę projektu wpływają trzy główne elementy: ogólna kwota wydatków inwestycyjnych, okres pracy elektrowni oraz wskaźnik wykorzystania jej mocy (tzw. capacity factor). Te elementy oczywiście są przedmiotem rozmów z Komisją Europejską. Jeżeli chodzi o wykorzystanie mocy, byłoby oczywiście idealnie, gdyby elektrownia pracowała pod sznurek, tzn. cały czas, i miała zagwarantowane miejsce w profilu dostaw mocy do krajowego systemu elektroenergetycznego. Przy obecnym kształcie rynku energii w Unii Europejskiej, zdominowanym przez pogodozależne OZE, rośnie znaczenie usług systemowych i rynku mocy. Oceniam, że będzie rosło zapotrzebowanie nie tylko na energię, ale i na moc w systemie. Nasza elektrownia o mocy niemal 4 tys. megawatów nie tylko znajdzie miejsce w systemie, ale będzie podstawą jego bezpiecznego funkcjonowania.

Tylko że czas pracy elektrowni jądrowej będzie rzutował na cenę prądu z atomu.

To, co nazywamy ceną energii elektrycznej to jedno, a drugie to koszty bilansowania systemu elektroenergetycznego z rosnącym udziałem OZE, o czym niestety nie mówi się zbyt często, kiedy podaje się np. cenę energii z wiatru czy ze słońca. Ten koszt bilansowania, w tym zapewnienia mocy dyspozycyjnej, jest kluczowy, bo to de facto wycena bezpieczeństwa energetycznego kraju. Cena energii z naszej elektrowni już tę wycenę będzie w sobie uwzględniać. Mam na myśli zarówno koszt produkcji, jak i koszt ciągłości i stabilności dostaw, bo atom jest przecież „pogodoodporny”. Dlatego jeśli już porównujemy cenę energii z OZE i z atomu, musimy pamiętać o wycenie bezpieczeństwa.

W jaki sposób chcecie zagwarantować rentowność projektu?

Elementem notyfikowanego przez Polskę mechanizmu wsparcia dla okresu eksploatacji elektrowni jest dwustronny kontrakt różnicowy, znany chociażby z morskich farm wiatrowych. Został on zaprojektowany w sposób, który odpowiada na potrzeby polskiego systemu elektroenergetycznego, zapewnia stabilne przychody spółce oraz chroni odbiorców energii elektrycznej w razie wystąpienia na rynku wysokich cen. Nie chcę obecnie wchodzić w szczegóły – musimy poczekać na decyzję notyfikacyjną Komisji Europejskiej – ale mogę powiedzieć, że spodziewamy się wysokiego poziomu wykorzystania elektrowni i konkurencyjnej ceny wykonania kontraktu różnicowego.

Przekonanie Brukseli do naszego punktu widzenia może być bardzo trudne.

Nie jesteśmy jedyni w Europie, jeżeli chodzi o wykorzystanie technologii jądrowej do produkcji energii. Dzisiaj wszyscy widzą w Europie zdecydowanie lepszy klimat dla energetyki jądrowej niż kiedyś.

Reklama
Reklama

Wartość projektu budowy pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce szacuje się na 192 mld zł. Macie już zapewnione finansowanie?

Na takim poziomie, na jakim jest to adekwatne dla etapu, w którym jesteśmy. Finansowanie projektu przez kilka najbliższych lat zostanie zapewnione poprzez dokapitalizowanie środkami Skarbu Państwa w wysokości 60,2 mld zł, a pozyskanie niezbędnego finansowania dłużnego umożliwią nam gwarancje Skarbu Państwa i dwukierunkowy kontrakt różnicowy zapewniający stabilne przychody w fazie operacyjnej. Mamy już także listy intencyjne z agencjami kredytów eksportowych z kilku kontynentów, w tym z takich krajów jak USA, Kanada, Francja czy państwa z Azji. Łącznie jest to już 11 listów intencyjnych i to nie jest nasze ostatnie słowo. Już teraz dzięki tym listom mamy zapewnione ponad 70 proc. potrzebnej kwoty finansowania dłużnego. Współpraca z tymi instytucjami związana jest z faktem, że firmy z tych krajów będą mogły brać udział w dostawie komponentów na potrzeby budowy naszej elektrowni. Już wkrótce, bo na przełomie III i IV kwartału, ruszamy natomiast z rozmowami o finansowaniu z bankami komercyjnymi.

Z polskimi również?

Jak najbardziej tak, o ile tylko limity koncentracji im na to pozwolą lub pojawią się np. w pewnych konsorcjach banków, by zwiększyć swoje możliwości.

Na jakim etapie są prace przygotowawcze na terenie budowy elektrowni?

Z formalnego punktu widzenia jeszcze się nie toczą, bo czekamy na pozwolenie w tej sprawie od wojewody pomorskiej. Na razie, zgodnie z planem, zrealizowaliśmy pierwszy etap pogłębionych badań geologicznych i na czas wakacji zmniejszyliśmy intensywność prac na Pomorzu. Nie ma jednak żadnych opóźnień. A gdy już uzyskamy wspomniane pozwolenie, to rozpoczniemy prace, do których się właśnie przygotowujemy. W ich ramach przygotujemy cały teren do rozpoczęcia budowy, w tym ogrodzimy, by był bezpieczny dla osób postronnych, wyrównamy grunt i przygotujemy zaplecze dla dalszych prac. Konieczne będzie też dalsze wylesienie, bo choć elektrownia jądrowa będzie stała w lesie, to na placu budowy drzew być nie może. Już niedługo będziemy musieli je usunąć, by kontynuować prace geologiczne. Wsłuchując się w głos mieszkańców przesunęliśmy termin wycinki na okres powakacyjny. Równolegle trwają prace dotyczące budowy nowej drogi dojazdowej, pirsu do przeładunków z morza oraz nowych lub modernizowanych połączeń kolejowych.

Administracja państwowa stworzyła dla was „korytarz życia”, aby nie było opóźnień?

Dokładnie tak jest. Jest tu pełna współpraca ze strony administracji, bo projekt ma znaczenie strategiczne dla polskiego państwa. A inwestycje będą również służyć mieszkańcom Pomorza oraz odwiedzającym te strony turystom.

Jaka część tej elektrowni jądrowej zostanie zbudowana przez polskie firmy?

Robimy wszystko, żeby poziom tzw. local content był jak najwyższy. Trzymamy się wcześniejszych wskazań dotyczących aspiracji 40-proc. zaangażowania polskich firm w projekt, a jednocześnie chcemy ten poziom maksymalizować. To jednak zależy nie tylko od nas czy Amerykanów, ale też od poszczególnych przedsiębiorstw.

Reklama
Reklama

Są jednak dostawcy z krajów, którzy oferują konkurencyjne ceny, jak Turcja i Chiny…

Nasz projekt jest wyjątkowy i myślę, że nikogo nie zdziwi, jak powiem, że nie planujemy współpracy z niektórymi krajami, co też jest przewidziane w prawie Unii Europejskiej. To wynika z ostatniego orzecznictwa międzynarodowego dotyczącego m.in. kwestii związanych z bezpieczeństwem, ale też z odpowiednim poziomem odpowiedzialności za projekt. Przykładowo, nie wyobrażam sobie, by ktoś dał w jakimś naszym postępowaniu niższą cenę, by wygrać przetarg, a potem próbował ją podnosić już w trakcie realizacji prac. Na takie praktyki nie ma i nie będzie naszej zgody.

Niemniej uwaga nas wszystkich powinna koncentrować się przede wszystkim na tym, jak pomóc polskim firmom przygotować się do udziału w projekcie. Inwestycję zrealizuje dla nas konsorcjum Westinghouse–Bechtel, które ma ściśle określone rygory pracy. Polskie firmy, które je spełnią, będą mogły stać się częścią tego projektu. Ostatnio dwa polskie przedsiębiorstwa – FAMAK i Mostostal Kraków – zakończyły pierwszy etap dostosowywania się do amerykańskich wymagań dla przemysłu jądrowego. Obie te firmy idą więc dobrą drogą, by mieć szansę znaleźć się w łańcuchu dostaw już na pierwszym bloku (w ramach pierwszej elektrowni powstaną trzy bloki – red.). Uczulamy naszego partnera z USA na wysoki poziom zaangażowania polskich firm i jak na razie dobrze nam to wychodzi.

A jaka jest wasza definicja polskiego łańcucha dostaw?

Nad jej wypracowaniem pracuje wspólnie z nami i zainteresowanymi branżami specjalny zespół ministerialny przy pełnomocniku rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. Nie przesądzając o wyniku tych prac, osobiście uważam, że powinniśmy zmierzać do pojęcia tzw. beneficjenta rzeczywistego.

…czyli nazywając rzecz po imieniu większościowy akcjonariusz, udziałowiec lub po prostu właściciel musi być z Polski?

Tak. Choć, jak powiedziałem, dyskusja na temat definicji local content się toczy i jesteśmy otwarci na jej przebieg. Jest też w Polsce szereg przedsiębiorstw należących do zagranicznego kapitału, ale z wieloletnim zaangażowaniem na naszym rynku, które realnie budują gospodarkę kraju – musimy to brać pod uwagę. Polskich firm, które są zainteresowane współpracą przy atomie, jest dużo, choć jest jeszcze wiele przygotowań do wykonania, co pokazuje nasze współdziałanie z szóstką polskich spółek, które mają szansę dostarczać kluczowe komponenty na potrzeby najbardziej zaawansowanej konstrukcji elektrowni, tzw. wyspy reaktora. Tu jest też jednak duża rola instytucji państwowych, Agencji Rozwoju Przemysłu czy BGK we wspieraniu finansowym polskich przedsiębiorstw.

Co z dostawcami elementów o długim terminie wykonania, takich jak turbiny?

To konsorcjum odpowiada za kluczowe obecnie postępowania, które są przez Amerykanów prowadzone publicznie. Pierwsze duże zamówienie powinno zostać złożone w ciągu kilku tygodni. Szczegóły podamy wkrótce.

Reklama
Reklama

W nazwie spółki PEJ jest liczba mnoga… Drugą elektrownię też zbudujecie?

Na razie trwają konsultacje dotyczące aktualizacji Programu Polskiej Energetyki Jądrowej. Czekamy na ich wynik. Przekazaliśmy swoje uwagi do dokumentu.

A chcielibyście?

Zdajemy sobie sprawę z tego, że – z całym szacunkiem do innych firm – to w PEJ skoncentrowana jest największa liczba kompetencji w zakresie budowy elektrowni jądrowych w Polsce. Decyzja dotycząca drugiej elektrowni jest po stronie naszego właściciela – państwa polskiego. Na razie cały nasz wysiłek skupiamy na realizacji elektrowni na Pomorzu.

Wiosną tego roku Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ) podpisały tzw. umowę pomostową, która miała pozwolić na zakończenie etapu projektowego elektrowni i rozpoczęcie przygotowań do budowy. Na jakim etapie jest jej realizacja?

Projektowanie elektrowni jądrowej to wieloletni, rozłożony na etapy proces. Prace projektowe w ramach pierwszej umowy, jaką PEJ podpisały z konsorcjum spółek Westinghouse i Bechtel na projektowanie elektrowni jądrowej na Pomorzu, są już zakończone. W ramach wspomnianej tzw. umowy pomostowej kontynuujemy prace projektowe i inżynieryjne, w tym na terenie przyszłej elektrowni. Teraz przechodzimy do kolejnego etapu: prac nad podpisaniem właściwej umowy na wykonanie elektrowni, tj. sfinalizowanie procesu projektowania, przeprowadzenie niezbędnych zamówień oraz budowę jako taką (ang. Engineering Procurement Construction – EPC). Aby formalnie rozpocząć ten etap, wysłaliśmy właśnie do konsorcjum list proceduralny, który jest formą zaproszenia do negocjacji umowy EPC. Z formalnego punktu widzenia jest to de facto start negocjacji, które są naszym najważniejszym zadaniem biznesowym na kolejne miesiące. Nie chcemy narzucać sztywnych terminów, ale liczymy, że proces pozwoli nam podpisać za kilka miesięcy kompleksową umowę na wykonanie elektrowni jądrowej. W ramach rozpoczętych rozmów będziemy stopniowo określać kolejne szczegóły umowy. Już od czasu aktualnej umowy pomostowej bardzo blisko współpracujemy z Prokuratorią Generalną Rzeczypospolitej Polskiej, która dodatkowo czuwa nad interesem państwa. Tak samo będzie przy czekających nas negocjacjach, do których solidnie się przygotowywaliśmy.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Atom
Polskie Elektrownie Jądrowe wysłały zaproszenie do negocjacji umowy na budowę atomu
Atom
Armenia skręca na Zachód. Dostanie reaktory atomowe z USA
Atom
Bełchatów z drugą elektrownią jądrową? Zakończono prace badawcze
Atom
Jest raport geologiczny dla atomu. Geologia pozwoli na budowę
Atom
Robert Fico stawia na atom od Amerykanów. Nie idzie drogą Victora Orbána
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama