Euracoal: Zredukujmy emisje o 30 zamiast 40 proc.

W Brukseli ruszyły rozmowy o nowym pakiecie klimatycznym. Lobby węglowe już liczy jego koszty.

Publikacja: 24.10.2014 03:52

Euracoal: Zredukujmy emisje o 30 zamiast 40 proc.

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski KS Krzysztof Skłodowski

Anna słojewska?Barbara Oksińska

Unijni przywódcy decydowali wczoraj o kształcie europejskiej i globalnej polityki klimatycznej do 2030 r. Do Brukseli na nocne negocjacje przyjechała Ewa Kopacz. Polska premier po raz pierwszy miała uczestniczyć w unijnym szczycie, i to od razu w takim, którego stawka jest dla polskiej gospodarki bardzo wysoka.

„Węglowa" koalicja

Polskim negocjatorom udało się zbudować koalicję podobnie myślących państw, przez złośliwych nazywaną „węglową", która spotkała się w swoim gronie jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem szczytu. Poza Kopacz byli tam premierzy Czech, Słowacji, Węgier, czyli tradycyjnie naradzająca się w swoim gronie Grupa Wyszehradzka, do których dołączyli prezydenci Bułgarii i Rumunii. – Nie wszystkie nasze postulaty są identyczne, ale koalicja wytrwała do końca – podkreślali w nieoficjalnych rozmowach polscy dyplomaci.

Celem szczytu było ustalenie triady celów klimatyczno-energetycznych do zrealizowania do 2030 roku,  za którymi – taka jest nadzieja Europy – mieliby podążyć inni światowi truciciele w negocjacjach porozumienia globalnego w pierwszym kwartale 2015 roku. UE miałaby ograniczyć emisję CO2 o 40 proc. w porównaniu z 2005 rokiem, zaspokajać 27 proc. swoich potrzeb energetycznych ze źródeł odnawialnych oraz zwiększyć efektywność energetyczną do 30 proc. Ten pierwszy cel miałby być wiążący i podzielony na 28 państw członkowskich w taki sposób, żeby biedniejsi, w tym Polska, redukowali wolniej i dostali kompensatę finansową na modernizację energetyczną swojej gospodarki. Od szczegółów tych ostatecznych ustaleń miała zależeć zgoda Polski na cały pakiet.

Drugi cel, dotyczący OZE, miałby być wiążący, ale tylko na poziomie UE. Wielka Brytania mu się sprzeciwia, bo obawia się, że za polityczną zgodą pójdzie potem szczegółowa legislacja, który narzuci krajom cele indywidualne. Trzeci cel – efektywności energetycznej – nie byłby wiążący. Poza tym pakiet ma też zawierać ustalenia dotyczące interkonektorów. Propozycja mówi, że połączenia ponadgraniczne powinny mieć przepustowość równą 10 proc. mocy energetycznych zainstalowanych w danym kraju. Półwysep Iberyjski, a szczególnie Portugalia, naciskał, żeby cel ten podnieść do 15 proc. i uczynić obowiązkowym.

Wysokie koszty

Europejskie Stowarzyszenie dla Węgla Kamiennego i Brunatnego (Euracoal) apeluje, żeby zmniejszyć cel redukcji CO2 z planowanych 40 proc. do maksymalnie 30 proc. Jego zdaniem to zadanie również bardzo ambitne, ale realne. – Aby je zrealizować, wystarczyłoby zmodernizować lub wymienić stare, nieefektywne elektrownie węglowe na nowoczesne instalacje, które emitują nieporównywalnie mniej szkodliwych gazów – przekonuje Paweł Smoleń, prezydent Euracoal i partner Deloitte Consulting. Organizacja szacuje, że rocznie w całej UE kosztowałoby to 5–10 mld euro bez konieczności podnoszenia cen energii.

Z obliczeń Euracoal wynika, że do osiągnięcia celu redukcji o 40 proc. konieczny byłby wzrost cen praw do emisji CO2 z obecnych ok. 5 euro do co najmniej 30 euro za tonę. W efekcie koszty, jakie poniosłaby energetyka w UE z tytułu zakupu pozwoleń emisyjnych w latach 2020–2030, sięgnęłyby łącznie 456 mld euro. Przy redukcji emisji o 30 proc. ta kwota wyniosłaby 81 mld euro. – Tę różnicę w wysokości 375 mld euro zapłaciliby odbiorcy prądu w swoich rachunkach – twierdzi Smoleń.

Przekonuje też, że w UE konieczny jest dalszy rozwój energetyki odnawialnej, ale każdy kraj musi posiadać mechanizm, który będzie dostarczał prąd wtedy, gdy nie wieje wiatr i nie świeci słońce. – Takim paliwem stabilizującym system mogłyby być nowoczesne elektrownie węglowe, które są na tyle elastyczne, że mogą pełnić taką samą funkcję regulacji systemowej jak gazowe – twierdzi Smoleń. Z kolei scenariusz gazowy dla Europy oznaczałby, że jeszcze mocniej uzależni się ona od importu tego surowca. Jak podaje Euracoal, UE płaci każdego dnia ponad 1 mld euro za import surowców energetycznych, głównie ropy i gazu.

Anna słojewska?Barbara Oksińska

Unijni przywódcy decydowali wczoraj o kształcie europejskiej i globalnej polityki klimatycznej do 2030 r. Do Brukseli na nocne negocjacje przyjechała Ewa Kopacz. Polska premier po raz pierwszy miała uczestniczyć w unijnym szczycie, i to od razu w takim, którego stawka jest dla polskiej gospodarki bardzo wysoka.

Pozostało 91% artykułu
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie