Zdaniem ekspertów jeśli w najbliższym czasie kurs dolara nie wzrośnie, a ropa potanieje jeszcze o 10 dol. na baryłce, średnie ceny benzyny i oleju napędowego mogą spaść poniżej progu 4 zł.
– Na razie ten scenariusz wydaje się mało prawdopodobny, ale tak samo chwilę temu mało kto wierzył, że ropa spadnie poniżej 50 dolarów za baryłkę – mówi Jakub Bogucki, analityk firmy e-petrol.
Dziś na międzynarodowych giełdach ropa jest najtańsza od prawie sześciu lat. Kosztuje już tylko 45 dol., a jej notowania lecą na łeb. Analitycy spodziewają się dalszych spadków. – Nasi operatorzy stacji kupują paliwa w hurcie po 4,03–4,05 zł za litr. Jeśli baryłka potanieje do 40 dol., to na pierwszych stacjach bariera 4 zł zostanie pokonana – przekonuje Rafał Zywert z BM Reflex. Eksperci twierdzą, że pierwsi kierowcy będą mogli zatankować za 3,99 zł już nawet za kilka tygodni.
Na razie średnia cena benzyny w naszym kraju to 4,51 zł/l, a diesla – 4,52 zł/l. – To stawia nas w Unii w grupie krajów z najtańszymi paliwami. Za benzynę mniej płaci się tylko w Estonii – podkreśla Jakub Bogucki. Według niego to świetna informacja dla spędzających ferie w kraju. – Jest tak tanio, że w tym roku stacje w kurortach nie będą odstraszać turystów drogimi paliwami. Gorzej, jeśli ktoś wybiera się na narty za granicę. Ceny we Włoszech czy Austrii należą do najwyższych na kontynencie – dodaje.