Oba kraje od dawna są na orbicie unijnych zainteresowań, ale dopiero zachowanie Gazpromu, zmobilizowało Brukselę do działania. Według Financial Times Komisja Europejska rozmawia już z Azerbejdżanem i Turkmenistanem o dostawach gazu na rynek unijny.

- Myślę, że Europa już jest zmęczona tym, że każdego lata musi od nowa dyskutować czy w ziemie będzie miała zamawiany gaz. W największej gospodarce świata nie powinno być tego typu obaw w XXI wieku - zapowiedział komisarz Miros Szefczowicz.

Dodał, że Rosja pozostanie „bardzo ważnym dostawcą na rynek Unii, ale jej wpływ się zmniejszy".

- Wyciągnęliśmy wnioski z Nabucco (projekt europejskiego gazociągu omijającego Rosję, który powstał po gazowym konflikcie rosyjsko-ukraińskim z zimy 2009 r - red). Projekt upadł z braku dostatecznego wsparcia politycznego - przypomniał komisarz.

Przypomniał, że na drodze zakupów gazu w Turkmenistanie i Azerbejdżanie znów staje Rosja. Domaga się ona, by „dostawy gazu z krajów znad Morza Kaspijskiego mogą być realizowane tylko za zgodą krajów sąsiednich (a więc Rosji - red)". Ponieważ chcemy różnicować kierunki dostaw gazu, to myślę, że kraje z basenu Morza Kaspijskiego w równym stopniu są zainteresowane różnicowaniem tras swojego eksportu".