Minister energetyki Turcji Taner Yldiz potwierdził dziś, że w ramach projektu Turecki Potok, Turcja stworzy z Rosją spółkę joint venture dla budowy magazynów gazu (hubu) na granicy z Grecją. Dodał, że kraj chce wykorzystać swoje korzystne położenie geograficzne do wzmocnienia bezpieczeństwa energetycznego.

Chodzi tu o drugi projekt gazowy - gazociąg TANAP. Jego budowa ruszyła oficjalnie w marcu. Projekt zakłada powstanie systemu gazociągów z azerskiego złoża Shah Deniz przez Gruzję, Turcję, Grecję, Albanię do Włoch. Moc przesyłowa to 16 mld m3 z czego 6 mld m3 pozostanie w Turcji. W przyszłości moc może zostać powiększona do 31 mld m3. Inwestorem gazociągu jest konsorcjum firm gazowych z krajów - uczestników projektu. 12 proc. akcji należy też do koncernu BP. Pierwszy gaz ma trafić na zachód w 2019 r.

Yldiz po raz kolejny podkreślił, że TANAP nie jest konkurencyjny dla Tureckiego Potoku. Ten obliczony na 1100 km rosyjski gazociąg też ma dostarczać gaz do Włoch i na Bałkany. Jednak kończy się on na granicznym hubie, a o odbiór klienci mają się postarać sami, budując gazociągi. Rosja chce ich do tego zmówić, głosząc zakończenie tranzytu przez Ukrainę od 2020 r. Jest to więc projekt wysokiego ryzyka, dodatkowo wciąż brak jest wiążącej umowy turecko-rosyjskiej, bo nie ma porozumienia w sprawie zniżki na gaz dla Turcji.