- Otwarcie nowych federalnych zasobów lądowych i wodnych pod wydobycie ropy i gazu - to podstawa planu prezydenta Trumpa, by uczynić USA państwem energetycznie samowystarczalnym - zapowiedział Ryan Zinke amerykański minister spraw wewnętrznych.
Dodał, że chodzi o Zatokę Meksykańską, która jest - życiowo ważną części strategii rozszerzania możliwości rozwojowych dla przemysłu; stanów i miast. Tworzeniu nowych miejsc pracy i produkcji energii, co zmniejszy zależność od zagranicznej ropy - cytuje agencja Prime.
Pod młotek pójdzie 300 tys. km kw roponośnego dna u wybrzeży stanów Alabama, Luizjana, Missisipi, Teksas i Floryda. To terem porównywalny z powierzchnią Polski. Tamtejsze udowodnione zasoby ocenianie są na 90 mln baryłek ropy i 9,3 bln m3 gazu. Rząd zaoferuje firmom wydobywczym 14 tys. działek oddalonych od 3 km do 230 km od brzegów.
Decyzja wywołuje niepokój ekologów i największych graczy rynku - Arabii Saudyjskiej (najwięcej eksportuje do USA) i Rosji (pompuje najwięcej). Arabowie obawiają się spadku importu do USA. W 2015 r. USA importowały 366 mln ton ropy z czego 75 mln ton z Arabii Saudyjskiej. Więcej sprzedaje do USA tylko Kanada (188 mln ton rocznie i Meksyk (88 mln ton). Dziś od rana ropa tanieje. Marka Brent po raz pierwszy od grudnia 2016 spadła poniżej 52 dolarów za baryłkę.
Amerykańska marka WTI - potaniała poniżej 50 dol.