- Od razu oświadczę: Ulukajew (oskarżony były minister-red) domagał się łapówki, sam po nią przyjechał, sam ją odebrał i wsiadł do samochodu, którym odjechał. Zgodnie z Kodeksem Karnym to jest przestępstwo - powiedział Igor Sieczin prezes Rosneft o trwającym procesie byłego ministra. To pierwszy taki proces w historii współczesnej Rosji, w który oskarżony o korupcję jest tak wysoki urzędnik. Grozi mu do 15 lat kolonii karnej, przypomina agencja Prime.
Aleksiej Ulukajew jest oskarżony o przyjęcie 2 mln dol. łapówki. Został aresztowany w sierpniu 2016 r, w samochodzie znaleziono 2 mln dol.. Czas do procesu spędził najpierw na Łubiance (siedziba FSB a dawniej KGB) a potem w domowym areszcie. Na sądową salę wszedł człowiek starszy o dekadę i chudszy o wiele kilogramów. Mogli to zobaczyć wszyscy Rosjanie, bo proces jest transmitowany. Przed kamerami były minister oskarżył prezesa Rosneft o prowokację.
„W śledztwie tej sprawy nie zostały uwzględnione nie tylko oczywiste dowody na kłamliwość zeznań Sieczina, ale też umyślnie nie podjęto działań, skierowanych na potwierdzenie dowodów tych kłamstw. W końcu, w stosunku do mnie sfabrykowano oskarżenie, które bazuje wyłącznie na kłamstwach Sieczina i jego szefa ochrony o tym, że jakobym wymusił na nim łapówkę za zgodę na dopuszczenie Rosneft do prywatyzacji Basznieft" - mówił Ulukajew w sądzie.
Eksperci zwracają uwagę na niską jak na rosyjskie realia wysokość łapówki. Takie kwoty biorą za tuszowanie spraw oficerowie policji, a nie wysocy urzędnicy Kremla. Ulukajew był wiele lat wiceprezesem banku centralnego Rosji i zarabiał wystarczająco dużo, by nie musieć domagać się koperty i to od człowieka z kręgu najbliższych ludzi Putina.
Choć Sieczin figuruje na liście świadków, dotąd sąd nie powołał go na przesłuchanie, by stanął twarzą w twarz z byłym ministrem.