– Nie boimy się tych testów. Nie widzimy w tym roku przesłanek do robienia odpisów wynikających z przeszacowania wartości naszego majątku związanego z wytwarzaniem konwencjonalnym – stwierdziła Dalida Gepfert, wiceprezes ds. finansowych.

Jak tłumaczyła, spółka patrzy na wszystkie przesłanki, które mogłyby taki odpis uzasadniać m.in. ceny energii. Ale uwzględnia też fakt, że w 2017 r. do systemu wejdzie nowoczesna jednostka na ponad 1 tys. MW w Elektrowni Kozienice.

– Tauron, który bierze pod uwagę odpisanie swoich bloków 200 MW, ma inną strukturę jednostek wytwórczych (są one starsze niż te Enei – red.). Z kolei odpis w PGE wynika z faktu, że jednostki tej spółki spalają bardziej zanieczyszczający węgiel brunatny – komentuje Gepfert.