Ponad 2 mld zł będą kosztować sprzedawców energii elektrycznej obniżki cen prądu o 12 proc. w tym roku. Spółki Skarbu Państwa zapłacą 1,4 mld zł, a prywatni sprzedawcy ok. 600 mln zł. Rekompensat nie przewidziano.
Wrześniowe rozporządzenie resortu klimatu i środowiska (MKiŚ) dotyczące kalkulacji taryf oraz sposobu rozliczeń w obrocie energią wprowadza mechanizm obniżenia zobowiązań gospodarstw domowych wobec sprzedawców energii w rozliczeniach za 2023 r. Na podstawie rozporządzenia kwota rocznych płatności klienta, który spełni jeden z warunków ujętych w rozporządzeniu, z tytułu zakupu energii w 2023 r., zostanie obniżona o 125,34 zł. Była to jedna z obietnic wyborczych PiS.
Kto zapłaci za obniżkę
Cztery największe spółki, jedna po drugiej, raportowały straty w wyniku rozporządzenia. Enea – jako ostatnia – poinformowała, że utworzy rezerwy w kwocie ok. 264 mln zł, co obniży wynik EBITDA w tej samej kwocie, a wynik netto o ok. 213,8 mln zł. Wcześniej zawiązanie rezerwy w efekcie rozporządzenia MKiŚ raportowały: Tauron (536 mln zł), Energa (320 mln zł) i PGE (291 mln zł). Daje to łącznie ponad 1,4 mld zł.
Poza czterema największymi sprzedawcami prądu, mamy pozostałe przedsiębiorstwa obrotu, które także poniosą koszty obniżki cen energii o 12 proc. – Członkowie Konfederacji Lewiatan sprzedają energię do ponad miliona gospodarstw domowych, a sfinansowanie tych kosztów w stosunku do odbiorców kupujących energię elektryczną od sprzedawców nieprzedkładających taryf do zatwierdzenia URE szacunkowo będzie kosztowało ok. 140 mln zł. Zakładając, że wszystkie uprawnione gospodarstwa domowe w Polsce otrzymają upust, oznacza to kwotę ok. 2 mld zł – wylicza Paulina Grądzik, ekspertka w dziedzinie energetyki i legislacji Konfederacji Lewiatan.