W piątek, 23 września 2022 r. Polskie Sieci Elektroenergetyczne ogłosiły okresy zagrożenia na rynku mocy (dostaw energii – red.) w godz. 19-20 i 20-21. Jest to sygnał tylko dla jednostek rynku mocy, by w tych godzinach zrealizowały swoje obowiązki mocowe. - Ogłoszenie okresu zagrożenia nie ma wpływu na odbiorców energii elektrycznej - podkreśla PSE, uspokajając, że nie chodzi o fizyczny brak mocy do produkcji energii, ale kurczącą się rezerwę na wypadek nagłego zdarzenia, którego nie można wykluczyć. - Ogłoszenie okresu zagrożenia wynika z braku wystarczającej rezerwy w systemie. Ta sytuacja jest spowodowana ubytkami awaryjnymi jednostek wytwórczych oraz niską generacją OZE, zwłaszcza w szczycie wieczornym - podaje PSE.
Co się stało?
W piątek ok. 19 GW mocy w elektrowniach konwencjonalnych było wyłączonych z eksploatacji, z czego ponad 11,2 GW to ubytki nieplanowane, czyli niewynikające z przewidzianych wcześniej remontów. Na niepełnych mocach pracują największe jednostki wytwórcze na węgiel kamienny w kraju m.in. bloki w Opolu i Jaworznie, zaś największy krajowy blok o mocy 1075 MW w Elektrowni Kozienice jest w planowym remoncie do 27 listopada. Dodatkowo od 21 września aż do 16 listopada br. ostatni, oddanych do użytku blok energetyczny na węgiel brunatny B11( 496 MW) w Turowie także przechodzi remont postojowy, tzw. średni.
Czytaj więcej
W systemie energetycznym brakuje mocy. Operator ogłasza stan zagrożenia. Obaw o dostawy energii - jak podaje PSE - nie ma. Wszystkie elektrownie, które mają kontrakty muszą spełnić swoje obowiązki i dostarczyć zakontraktowaną wcześniej moc do produkcji prądu.
– Wszyscy posiadający obowiązki mocowe (np. elektrownie lub jednostki redukcji zapotrzebowania, czyli DSR) muszą być gotowi do ich realizacji, za co dostają wynagrodzenie. W ostatnich dniach wiatr także daje mniej energii. Dzisiaj to ok. 150 MW z tego źródła, a kilka bloków zgłosiło ubytki. Z tych powodów w szczycie zapotrzebowania, czyli w godz. 19-21, prognozowana rezerwa była niewystarczająca. Wczoraj skorzystaliśmy z pomocy z zagranicy – wyjaśnia w komentarzu dla „Rzeczpospolitej” biuro prasowe PSE.
Czwartkowe ostrzeżenie
Już w czwartek 22 września odnotowano niski stan rezerw mocy. Wówczas jednak wspomagał się importem energii z krajów sąsiednich. To jeden z bezpieczników, które ma swoim arsenale PSE na wypadek problemu z dostępem mocy do produkcji prądu. Dzięki współpracy operatorskiej mogą importować energię elektryczną. Są to jednak transakcje kosztowne, zwłaszcza teraz kiedy energia elektryczna na zachodzie jest znacznie droższa niż w Polsce. W piątek operator nie zdecydował się już na taką pomoc. Wynikało to z faktu, że inne kraje także miały swoje problemy z dostępnością mocy. PSE podjęło więc inne działania, które ma do dyspozycji.