Rz: Jaką przyszłość mają technologie węglowe w energetyce?
Paweł Smoleń: Są one bazą naszej energetyki i jeszcze na długo nią pozostaną, bo nie ma jak ich szybko zastąpić. Pytanie natomiast, jaki będą miały udział w miksie energetycznym oraz czy przed nimi jest rozwój, stagnacja czy regres. Mają one sens, dopóki będą oparte na polskim węglu, stabilizując lokalne bezpieczeństwo dostaw. Branża obawia się jednak scenariusza, w którym wybudujemy wiele instalacji energetycznych, do których krajowego węgla zabraknie. Importowany węgiel płynąłby wtedy głównie z Rosji czy Kazachstanu, które są w stanie zaoferować tani, dobrej jakości surowiec. Tym samym jeszcze bardziej uzależnilibyśmy się od importu surowców ze Wschodu. Gdyby wystąpiła taka sytuacja, z oczywistych względów każdy rząd zmieniłby strategię energetyczną na „mniej węglową”.
A wierzy pan w przyszłość polskiego węgla?
Wierzę, ale pod warunkiem, że będzie konkurencyjny cenowo i czysto spalany. Węgiel w cenach dużo wyższych niż światowe to oczywisty kłopot dla gospodarki. Natomiast węgiel spalany w domach bez oczyszczania spalin i wysokich kominów, a więc powodujący smog, nie ma długiej przyszłości. Może być jednak zamiast tego wciąż używany w nowoczesnych, profesjonalnych ciepłowniach oraz elektrociepłowniach i to jest szansa dla krajowego węgla i całej energetyki. Problemem może być jednak podaż tego surowca. Z analiz Forum Energii wynika, że jeśli nie będzie nowych kopalń, to po 2030 r. udział krajowego węgla kamiennego i brunatnego w polskiej energetyce może spaść z obecnych ok. 80 proc. nawet do 30 proc. Może tak się stać, bo na Śląsku coraz trudniej wydobywa się węgiel po koszcie, który byłby akceptowalny dla energetyki, a obecnie eksploatowane złoża węgla brunatnego w większości się wyczerpują. O projektach budowy kopalń się mówi, ale nowych zakładów na razie nie widać.
Budowa nowych odkrywek idzie jak po grudzie.