Jak wynika z naszych informacji, szef zależnej od Giełdy Papierów Wartościowych spółki ma zachować miejsce w zarządzie. W fotelu prezesa Paweł Ostrowski zasiada od listopada 2016 r. Na pełną kadencję walne zgromadzenie wybrało go w czerwcu tego roku.
W przyszłym tygodniu decyzją rady nadzorczej mają dołączyć do niego dwaj członkowie zarządu: Paweł Zawistowski i Marek Moroz. Od lat są związani z sektorem energetyczno-paliwowym i rynkiem kapitałowym. – Zgodnie ze statutem decyzje dotyczące wyboru członków zarządu TGE podejmują organy korporacyjne tej spółki – usłyszeliśmy na GPW.
– Zarząd TGE ma być merytoryczny, by uporządkować sytuację spółki i w końcu po dłuższym okresie zawieszenia rozwijać ten obszar ważny dla całej gospodarki – relacjonują nasze źródła.
Choć jeszcze nie tak dawno Towarowa Giełda „karmiła” spółkę matkę, np. zapewniając jej ponad 38 proc. udziałów w przychodach (dane za 2015 r.), to teraz sama wpadła w kłopoty. Głównie za sprawą sytuacji na rynkach energii, gdzie drastycznie spadają obroty w kontraktach terminowych. To rezultat m.in. wygaśnięcia na początku tego roku obowiązku sprzedaży całej produkowanej energii na rynku przez PGE (teraz mówi się o jego podniesieniu z 15 do 25 proc.). Do tego dołożyła się niepewność co do przyszłego kształtu rynku terminowego (w związku z dyrektywą MiFID II), ale też brak zachęt dla jego najbardziej aktywnych uczestników.
TGE już pracuje nad nową ofertą ze stawkami degresywnymi, by także narzędziami pozaadministracyjnymi poprawić płynność i bronić pozycji. Lada chwila do Polski mogą wejść dwie zagraniczne giełdy spot. W takiej sytuacji wejście do zarządu TGE Zawistowskiego może być dla branży sygnałem tzw. nowego otwarcia w relacjach. Jako były wiceprezes ds. handlowych Tauronu i prezes Towarzystwa Obrotu Energią dobrze rozumie podnoszone od lat postulaty handlujących na TGE.