Polska może stracić potężnego sojusznika w próbach utrącenia ambitnej polityki klimatycznej UE. Niemcy zasygnalizowały, że mogą poprzeć propozycję całkowitej dekarbonizacji Unii do 2050 roku. – Dyskusja nie dotyczy już tego czy, ale w jaki sposób osiągnąć ten cel. Jeśli uda się znaleźć rozsądne rozwiązanie, to możemy dołączyć do inicjatywy dziewięciu państw członkowskich. Chciałabym, aby tak się stało – oświadczyła kanclerz Angela Merkel.
Organizacje ekologiczne świętują, bo ewentualna zmiana stanowiska w Berlinie może być punktem zwrotnym dla unijnych ambicji klimatycznych. – Wypowiedź Merkel oznacza, że Niemcy nie chcą stać na drodze unijnych ambicji klimatycznych. Ta zmiana oznacza, że możliwe staje się przyjęcie celu neutralności klimatycznej – powiedział Sebastian Mang z Greenpeace. Ucieszył się też Arias Miguel Canete, unijny komisarz ds. energii i klimatu. „Miejmy nadzieję, że przełoży się to na ambitne wnioski na szczycie UE w czerwcu” – napisał Hiszpan na Twitterze.
CZYTAJ TAKŻE: Dywersyfikacja a nie dekarbonizacja
Jak do tej pory ambitny cel dekarbonizacji, czyli zerowej emisji netto CO2, forsuje dziewięć państw członkowskich: Francja, Hiszpania, Portugalia, Holandia, Belgia, Luksemburg, Szwecja, Finlandia i Dania. Na poprzednim szczycie UE w marcu chciały one przeforsować taki zapis we wnioskach końcowych, zgodnie zresztą z propozycją Komisji Europejskiej, która już w listopadzie 2018 roku zaproponowała klimatyczną neutralność. Jednak Polska, popierana przez Węgry, Czechy, ale przede wszystkim przez Niemcy, sprzeciwiła się temu. Kolejna dyskusja na Radzie Europejskiej 20–21 czerwca może już wyglądać inaczej.