Eurodeputowani przyjęli wczoraj swoje stanowisko w sprawie reformy systemu handlu emisjami CO2 (ETS). Podstawy reformy zostały uzgodnione w październiku 2014 r. na szczycie przywódców Unii. PE i ministrowie państw członkowskich muszą teraz ustalić szczegóły.
Dobra wiadomość z głosowania w Strasburgu to uzgodnienie tempa redukcji liczby darmowych uprawnień do 2,2 proc. rocznie, podczas gdy w projekcie sprawozdania przygotowanym przez Komisję Środowiska PE był wskaźnik 2,4 proc. Wtedy Polska alarmowała, że różnica między 2,2 proc. a 2,4 proc. może oznaczać nawet 20-procentową podwyżkę cen energii nad Wisłą. Tego udało się uniknąć dzięki poprawce forsowanej przez PO–PSL i ich frakcję, Europejską Partię Ludową.
Cement na liście
Pozytywne dla Polski jest też dopisanie przemysłu cementowego na listę branż, którym przysługują darmowe uprawnienia, oraz rezygnacja z tzw. ceł węglowych, którymi miałyby być obłożone sprowadzane do UE produkty o tzw. wysokiej intensywności węglowej. Ponadto polskie ciepłownictwo dostanie 30 proc. przysługujących nam darmowych uprawnień, co jest kluczowe dla tej opartej na węglu branży.
Niestety, Polakom nie udało się przekonać większości do kilku innych ważnych dla nas poprawek. I tak zaostrzone zostały przepisy dotyczące wycofywania z rynku niewykorzystanych uprawnień. Z tych już nagromadzonych, 800 mln musi zostać skasowane do 2021 roku, choć Polacy chcieli ograniczenia tej puli do 300 mln. Ponadto nowo pojawiające się niewykorzystane uprawnienia będą wycofywane z rynku do specjalnej rezerwy w proporcji 24 proc., choć Polacy chcieli 12 proc. – Skutkiem tego drugiego zapisu będzie 26-proc. średnioroczny wzrost cen uprawnień do emisji wobec scenariusza bazowego. Ceny uprawnień mogą wtedy wzrosnąć z 15 euro w 2020 r. do ok. 35 euro w 2030 r. – szacuje Maciej Burny, przedstawiciel rady zarządzającej Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej.
Dziś za jedno płaci się ok. 5 euro. Z kolei wycofanie z rynku 800 mln uprawnień zmieni – zdaniem Burnego – polityczny cel redukcji ustalony w 2014 r. na poziomie 43 proc. dla instalacji funkcjonujących w systemie ETS. I wywinduje go w okolice ok. 50 proc. względem 2005 r.