Za tydzień, 14 lutego, Parlament Europejski ma przegłosować swoje stanowisko w kluczowej dla Polski sprawie reformy systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2. Jeszcze w tym półroczu będzie zawarty kompromis między PE a unijną Radą. Na razie polscy eurodeputowani szukają poparcia dla korzystnych dla nas zapisów.
Prace nad reformą ETS trwają od 1,5 roku w dwóch komisjach parlamentarnych: Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (na czele której stoi Jerzy Buzek) oraz Środowiska. Zapisy, które wyszły z tej pierwszej komisji, są lepsze dla Polski. Nie tylko dlatego, że na jej czele stoi Buzek i aktywni są tam polscy eurodeputowani, choć to też miało znaczenie. Ale przede wszystkim dlatego, że tradycyjnie reprezentuje ona interesy przemysłu, podczas gdy Komisja Środowiska forsuje rozwiązania bardziej „zielone”. Teraz chodzi o to, żeby w ostatecznym głosowaniu plenarnym w najbliższy wtorek odwrócić najbardziej szkodliwe dla Polski ustalenia z Komisji Środowiska.
Szansa na zmiany jest. Zabiega o nie m.in. delegacja PO-PSL, która w Parlamencie należy do największej grupy politycznej Europejskiej Partii Ludowej. – Mamy koalicję państw Europy Środkowo-Wschodniej, ale nie tylko. W niektórych postulatach wspierają nas Włochy, Hiszpania, Niemcy czy Francja – mówił na spotkaniu z polskimi dziennikarzami Jerzy Buzek.
ETS to system handlu emisjami CO2. Państwa dostają pulę darmowych uprawnień dla określonych branż przemysłu, które są potem dzielone na poszczególne zakłady. Celem ETS jest zmniejszanie emisji, a więc liczba uprawnień jest stopniowo redukowana. W obecnie dyskutowanej reformie chodzi o uzgodnienie takiego kształtu ETS, żeby przyczynił się on do zmniejszenia emisji CO2 o 40 proc. do 2030 roku. ETS obejmuje 45 proc. całych emisji CO2.
Według propozycji KE, zaakceptowanej wstępnie przez przywódców państw UE w październiku 2014 r., liczba darmowych uprawnień ma od 2021 roku zmniejszać się o 2,2 proc. rocznie. Jednak Komisja Środowiska zaproponowała, żeby wskaźnik ten podwyższyć do 2,4 proc. Polska delegacja będzie chciała przywrócić pierwotne tempo 2,2 proc. i ma na to spore szanse. Za jest cała EPL, sojusznicy znajdą się też w innych grupach politycznych. Innym ważnym dla Polski postulatem jest wielkość tzw. rezerwy stabilizacyjnej i skala niewykorzystanych i nagromadzonych przez ostatnie lata uprawnień, które miałyby zostać zlikwidowane. Komisja Środowiska chce likwidacji 800 mln uprawnień w 2021 roku, Komisja Przemysłu proponuje 300 mln.