Z kolei bloki energetyczne Tauron Wytwarzanie (Grupa Tauron) korzystają z zamkniętych układów chłodzenia, czyli nie pobierają wody wprost z rzeki. - Zastosowanie zamkniętego układu chłodzenia sprawia, że jednostka jest znacznie mniej wrażliwa na czynniki atmosferyczne od jednostek wytwórczych z otwartymi układami chłodzenia - tłumaczy Tauron, podkreślając, że dotychczas nie odnotowano problemów z chłodzeniem bloków, które powodowałby konieczność wyłączenia czy redukcji ich pracy.
Podobnie do sprawy pochodzi Enea. Jej świętokrzyski obiekt, a więc Elektrownia Połaniec jest przygotowana do pracy przy niższych stanach Wisły. Sytuacja hydrologiczna jest stale monitorowana, a instalacje chłodzenia utrzymywane są w pełnej dyspozycyjności. – Elektrownia Połaniec jest wyposażona w szereg urządzeń zabezpieczających dyspozycyjność bloków energetycznych. W przypadku ewentualnego spadku poziomu rzeki elektrownia może wykorzystać ruchomy próg stabilizujący poziom wody w rzece. W Elektrowni Połaniec do dodatkowego chłodzenia wykorzystywane są m.in. pompy wody bloków będących w odstawieniu i dodatkowe pompy tzw. obiegu mieszanego. Ponadto do dyspozycji są tzw. chłodnie rozbryzgowe umożliwiające obniżenie temperatury wody oddawanej do rzeki – zapewnia firma.
Podobnie jest w innych obiektach firmy jak np. w Kozienicach. – W Enei Wytwarzanie w obecnym roku nie mieliśmy trudności z chłodzeniem bloków, nie było także redukcji mocy z tym związanych – tłumaczy Enea.
Problemem nie jest także wysoka temperatura w polskich rzekach. – W rzekach występuje wysoka temperatura wody, ale woda zrzutowa jest schładzana do odpowiedniej temperatury. Proces ten ułatwia również praca bloków z niższym obciążeniem, co jest spowodowane większą ilością energii z OZE w systemie elektroenergetycznym – zapewnia firma.
Ten problem faktycznie był poważniejszy przed laty, teraz gdzie inwestycjom w zamknięte układy chłodzenia występuje bardzo rzadko. - Wysoka temperatura wody w rzekach nie jest zagrożeniem dla chłodzenia bloków węglowych. Do takiej sytuacji mogłoby dojść, ale tylko wówczas, kiedy wysoka temperatura utrzymywałby się w polskich rzekach przez dłuższy czas, a do takich sytuacji jednak nie dochodzi. W Polsce mimo wszystko upały przychodzą falami. Mamy kilka dni z dniami gorącymi, a później jest nieco chłodniej. Największy problem z brakiem wody do chłodzenia miał miejsce w 2015 r., co nałożyło się na inne problemy z generacją energii. Od tamtego czasu takie problemy nie występowały – mówi Konrad Świrski, prof. dr hab. inż. wykładowca Politechniki Warszawskiej i dodaje, że zmiany klimatu wskazują na inny głębszy problemem polskich bloków węglowych jak rosnące zapotrzebowanie na energię latem i zmienność produkcji energii.
Brak elastyczności, czyli raz mocy za dużo, a raz za mało
Latem w ciągu dnia mamy często nadwyżki mocy z OZE do produkcji energii w godzinach południowych, kiedy intensywnie pracuje fotowoltaika. Jej mocy w Polsce to obecnie ponad 19,2 GW. Jednak im bliżej końca dnia, tym ta produkcja energii spada, a rośnie zapotrzebowanie na energię ze stabilnych źródeł. W Polsce to elektrownie węglowe. Zanim jednak te elektrownie zwiększą moc potrzeba czasu. Stąd największy problem w tzw. godzinach przejściowych 18- 20 godz. Wówczas rezerwa mocy do produkcji energii kurczy się i potrzeba czasu aby ją odbudować.