Ciepło w naszych kaloryferach może być droższe

Ceny ciepła systemowego są znane, ale tylko do końca roku. Nie wiadomo, ile zapłacimy od stycznia, ponieważ rząd wciąż nie podjął decyzji, czy nadal mrozić ceny. Bartłomiej Sawicki

Publikacja: 25.08.2023 03:00

Ciepło w naszych kaloryferach może być droższe

Foto: Adobe Stock

Obecna stabilizacja na rynku ciepła systemowego jest pozorna i z pewnością nie jest trwała. – Jedyną szansą na tańsze ciepło w dłuższej perspektywie jest wdrożenie działań, których efektem będzie gruntowna transformacja sektora – apeluje prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie (IGCP) Jacek Szymczak. Wciąż nie jest jasne, ile będziemy płacić za ciepło systemowe od przyszłego roku.

Ciepło systemowe w górę?

Zgodnie z obowiązującą ustawą o wsparciu odbiorców ciepła firmy ciepłownicze w rozliczeniach z odbiorcami mają stosować najkorzystniejszy dla nich jeden z trzech obowiązujących systemów wsparcia. Pierwszy przewiduje, że cena wytwarzania ciepła – bez uwzględniania kosztów dystrybucji – nie może przekroczyć ustawowego pułapu 150,95 zł za gigadżul ciepła wytwarzanego z gazu oraz 103,82 zł za gigadżul ciepła z pozostałych źródeł, w tym węgla. Jednocześnie ceny netto nie mogą wzrosnąć o więcej niż 40 proc. w stosunku do cen z 30 września 2022 r. Trzecia możliwość bazuje wprost na zatwierdzanych przez prezesa URE taryfach firm ciepłowniczych.

Czytaj więcej

Rosną koszty awaryjnego importu energii do Polski. Ale my także zarabiamy

Obecny system mrożenia cen ciepła kończy się jednak z końcem roku i nie jest jasne, czy będzie przedłużony. Jeśli nowego systemu wsparcia nie będzie, klienci od stycznia zapłacą pełną kwotę. Zgodnie z ustawami z końca 2022 r. i początku tego roku podwyżki cen ciepła mogły wynieść maksymalnie do 40 proc. W wielu miastach w Polsce może się więc okazać, że mimo iż taryfa pozostanie na tym samym poziomie, cena ciepła na rachunku może wzrosnąć o kwotę powiększoną o różnicę między taryfą a ceną dotychczas zamrożoną.

Co zrobi rząd? Podpowiedzią może być stanowisko Ministerstwa Klimatu i Środowiska, które wskazuje, że ceny węgla i gazu spadły. Po wzroście cen surowców, które w Polsce w 80 proc. stosuje się do wytwarzania ciepła, nastąpił ich spadek. Resort jednak nie wyklucza żadnego rozwiązania.

Kluczowa cena węgla

Niebagatelny wpływ na ceny ciepła mają notowania węgla. IGCP przekazała, że Polska Grupa Górnicza oferuje w jednym z wariantów cenowych obniżkę z 39 do 33 zł za gigadżul w czwartym kwartale 2023 r. W 2024 r. może to być 28 zł. – Zmienność na rynku paliw utrudnia planowanie takich zakupów. Cena węgla od PGG i Węglokoksu rzędu 2,1 mln ton jest nam znana. Jednak cena pozostałych 3 mln ton, których potrzebuje branża, jest niewiadomą – wskazuje Szymczak.

Jak się dowiadujemy, cena węgla krajowego jest obecnie wyższa niż surowca importowanego. W przeliczeniu na tonę węgiel krajowy kosztuje dziś 800–850 zł. Ciepłownie otrzymują jednak oferty kupna węgla z importu za 700–800 zł za tonę. Jeśli dojdzie do zmiany ceny węgla od PGG w przyszłym roku do pułapu 28 zł za GJ, da to cenę 616 zł za tonę. Rozmowy trwają.

– Stabilizacja, z którą mamy obecnie do czynienia, nie jest dana nam na zawsze – przestrzega prezes Szymczak. – Analitycy wskazują, że po okresie spowolnienia gospodarczego, którego szczyt przypadnie w 2023 r., powinniśmy obserwować ożywienie, a wraz z nim zwiększone zapotrzebowanie na paliwa kopalne i wzrost ich cen. Bez transformacji branży ceny ciepła systemowego będą rosły, a jego stała dostępność będzie zagrożona – dodaje.

Potrzebne zmiany

Według najnowszego raportu „Transformacja i rozwój ciepłownictwa systemowego w Polsce 2023”, przygotowanego przez ekspertów Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie, podstawą transformacji powinna być przejrzysta legislacja i strategia dla ciepłownictwa. – Biorąc pod uwagę skalę funkcjonowania ciepłownictwa systemowego w Polsce, potrzebne jest także stworzenie ustawy dedykowanej ciepłownictwu i wyodrębnienie przepisów, dotyczących sektora, z dzisiaj funkcjonującego prawa energetycznego – mówi prezes.

Twórcy raportu wskazują na ujemną rentowność produkcji ciepła w kogeneracji, czyli w procesie jednoczesnego wytwarzania ciepła i energii elektrycznej, oraz praktycznie zerową rentowność w segmencie ciepłowni. To efekt wieloletnich regulacji cen przez państwo. „Bez poprawy sytuacji finansowej przedsiębiorstw nie będzie możliwa transformacja sektora oraz zapewnienie bezpieczeństwa dostaw ciepła. Dlatego niezbędne jest podjęcie kroków naprawczych mających poprawić ten stan rzeczy” – podkreśla Izba w raporcie.

Polski system ciepłowniczy jest jednym z największych w Europie. Z ciepła systemowego korzysta 42 proc. gospodarstw domowych nad Wisłą. Koncesjonowaną działalność w zakresie produkcji i dystrybucji ciepła systemowego prowadzi ok. 400 przedsiębiorstw, które zarządzają sieciami ciepłowniczymi o długości ponad 22 100 km.

Łączna moc zainstalowana wynosi 54 tys. MW. Polskie ciepłownictwo uzależnione jest od węgla, którego udział w produkcji ciepła wynosił w 2021 r. 69,5 proc. Wprawdzie dywersyfikacja paliw postępuje (w 2017 r. udział węgla wynosił 74 proc.), ale zbyt wolno, aby sprostać zmianom gospodarczym i wytycznym Unii Europejskiej dotyczącym zmniejszenia emisji zanieczyszczeń.

Obecna stabilizacja na rynku ciepła systemowego jest pozorna i z pewnością nie jest trwała. – Jedyną szansą na tańsze ciepło w dłuższej perspektywie jest wdrożenie działań, których efektem będzie gruntowna transformacja sektora – apeluje prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie (IGCP) Jacek Szymczak. Wciąż nie jest jasne, ile będziemy płacić za ciepło systemowe od przyszłego roku.

Ciepło systemowe w górę?

Pozostało 92% artykułu
0 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ciepło
UOKiK wytropił nieprawidłowości na rynku pomp ciepła. Ich kontrola budzi emocje
Ciepło
Normy jakości dla pomp ciepła łapią opóźnienie
Ciepło
Rusza program, który ma zazielenić ciepłownictwo. Na początek 2 mld złotych
Ciepło
W lipcu rząd przedstawi harmonogram wyłączeń bloków węglowych
Ciepło
Najnowocześniejszy blok węglowy w Elektrowni Jaworzno zdał testy operatora