Czesi jednomyślni w sprawie atomu

20 lat temu Czesi spierali się, czy otwartej wówczas elektrowni jądrowej w Temelinie od razu nie zamknąć. Dziś panuje narodowa zgoda, że atom jest krajowi potrzebny.

Publikacja: 06.12.2022 03:00

Czeskie elektrownie atomowe odpowiadają za 34 proc. produkowanej w kraju energii elektrycznej

Czeskie elektrownie atomowe odpowiadają za 34 proc. produkowanej w kraju energii elektrycznej

Foto: Shutterstock

W tym samym czasie, gdy w Polsce wybrano wykonawców dwóch elektrowni nuklearnych, u naszych południowych sąsiadów oficjalnie ruszył wyścig o rozbudowę tamtejszego potencjału. Gra toczy się zwłaszcza o dobudowanie do istniejącej już elektrowni atomowej Dukovany nowej jednostki generacyjnej, ale też o potencjalne przyszłe zlecenia rządu w Pradze.

– Najważniejsze zalety energetyki nuklearnej to bezpieczeństwo energetyczne, czyli niezależność od krajów trzecich, niskie koszty operacyjne, w tym stabilna cena energii w dłuższej perspektywie, wiarygodność dostaw oraz operacyjne bezpieczeństwo elektrowni nuklearnych – przypominał w komunikacie operator czeskich elektrowni nuklearnych koncern ČEZ. – 72 proc. Czechów popiera rozbudowę sektora jądrowego – podkreślali menedżerowie czeskiej firmy.

Dukovany i Temelin

To stanowisko Czechów nie jest przypadkowe: są oswojeni z energetyką atomową od pół wieku. Pierwszą elektrownię Czechosłowacja zaczęła budować w 1958 r. w Bohunicach. Koncern Skoda postawił instalację i w 1972 r. ją uruchomił. Reaktor A1 działał krótko, bo zaledwie pięć lat, ale zebrane przy tej okazji doświadczenia zachęcały do kontynuowania przygody z energetyką nuklearną. I pozwalałby działać sprawniej – budowa nowych jednostek w Bohunicach trwała już krócej, prace zaczęto w drugiej połowie lat 70. i zakończono w połowie lat 80.

Czytaj więcej

Rząd zapowiada rychłe umowy atomowe z Amerykanami

W tym samym okresie ruszały kolejne projekty tego typu – w 1978 r. Dukovany, a w 1982 r. Temelin. Jak się miało okazać, była to – z perspektywy Czechów – słuszna decyzja, bo po aksamitnej rewolucji i pokojowym podziale Czechosłowacji elektrownia w Bohunicach została po słowackiej stronie granicy. Wszystkie wspomniane elektrownie były oparte na radzieckich technologiach: w Dukovanach były to cztery reaktory VVER-440, a w Temelinie – analogiczna liczba jednostek VVER-1000.

Aksamitna rewolucja oznaczała też dla czeskiego programu atomowego gwałtowne hamowanie. O ile elektrownię Dukovany uruchomiono w połowie lat 80. i szybko wdrożono do komercyjnego wykorzystania, o tyle Temelin miał mniej szczęścia: w 1990 r. zapadła decyzja o całkowitym zatrzymaniu prac nad jednostkami 3 i 4, a prace nad jednostkami 1 i 2 były prowadzone w ślimaczym tempie, w realiach wielkiej niepewności co do tego, jakie będą dalsze decyzje rządu w Pradze.

W 1993 r. okazało się jednak, że ówczesny gabinet Václava Klausa podejmie ryzyko dokończenia przynajmniej jednostek 1 i 2. Doszło też do technologicznego – i w nie mniejszym stopniu politycznego – przełomu. Po raz pierwszy w energetyce nuklearnej dawnego bloku wschodniego wybrano do modernizacji i adaptacji istniejących już konstrukcji zachodni koncern, w tym przypadku amerykański Westinghouse. Przed Amerykanami stało trudne zadanie zintegrowania zachodnich technologii z tymi, jakie pozostały w Temelinie po radzieckich budowniczych. Okazało się jednak, że jest to jak najbardziej do zrobienia: u progu kolejnej dekady elektrownia stopniowo zaczęła ruszać: do komercyjnej eksploatacji oddano ją w latach 2002 i 2003 (jednostki 1 i 2).

Był to zresztą moment pełen wielu napięć. Temelin jest usytuowany nieopodal granicy Czech z Austrią, a opinia publiczna nad Dunajem była energetyce nuklearnej znacznie mniej przychylna niż ta nad Wełtawą. Rząd w Wiedniu groził nawet Czechom zablokowaniem ich akcesji do UE, gdyby elektrownia miała ruszyć – i miał tu sojusznika w postaci prezydenta Václava Havla, który uważał, że Temelin jest czeskiej energetyce zgoła niepotrzebny. Zwolennicy elektrowni postawili jednak na swoim – i z dzisiejszej perspektywy można by powiedzieć „na szczęście”.

Czyszczenie miksu

Na szczęście, bo Czechy 34 proc. produkowanej dziś nad Wełtawą energii pozyskują z owych sześciu reaktorów zlokalizowanych w dwóch wspomnianych elektrowniach. Jednostka, o którą rywalizują dziś Amerykanie, Koreańczycy i Francuzi, w dłuższej perspektywie ma zastąpić najstarszy reaktor w elektrowni Dukovany – który już dziś ma za sobą niemal cztery dekady pracy. Ale począwszy od 2010 r., kolejne gabinety w Pradze potwierdzają, że chcą nuklearny potencjał rozbudowywać w perspektywie roku 2040 r.

Strategie i prognozy rządu zakładają, że do 2060 r. generacja energii z atomu może niemal się podwoić: około 58 proc. produkowanej w kraju energii miałoby pochodzić z tego źródła. To scenariusz na wypadek, gdyby gwałtownie zaczęła rozwijać się w Czechach elektromobilność. Natomiast w bliższej perspektywie – roku 2040 – Czesi chcieliby zastępować atomem węgiel. Dziś surowiec ten odpowiada za ok. 40 proc. tamtejszego miksu energetycznego (przy zaledwie 8-proc. udziale gazu). Co ciekawe, Czesi produkują znacznie więcej energii, niż zużywają: jak podaje serwis z danymi statystycznymi Worldometer, np. w 2016 r. wyprodukowały 77,4 TWh elektryczności, co stanowiło 124 proc. krajowych potrzeb.

Ta nadwyżka pozwala im z większym spokojem przyglądać się obecnemu kryzysowi energetycznemu. Po pierwsze, zaspokoi potencjalny skokowy wzrost zapotrzebowania krajowego, a po drugie, sprzedaż energii sąsiadom przynosi dodatkowe dochody. I temu celowi podporządkowane są inwestycje – na początek w nowe reaktory w elektrowni Dukovany, potem w jednostki 3 i 4 w Temelinie.

Obok tej drugiej elektrowni mogą też w przyszłości powstać małe reaktory modularne. Koncern ČEZ podpisał dotąd porozumienia z kluczowymi graczami na tym rynku – firmami NuScale, GE Hitachi czy Rolls-Royce’em, dotyczące rozwoju technologii SMR nad Wełtawą. Dodatkowo, czeski instytut badawczy UJV Rez prowadzi własne badania nad chłodzonym gazem wysokotemperaturowym reaktorem (HTR) o mocy 200 MW w ramach projektu HeFASTo. Instalacja byłaby adresowana do odbiorców przemysłowych.

W tym samym czasie, gdy w Polsce wybrano wykonawców dwóch elektrowni nuklearnych, u naszych południowych sąsiadów oficjalnie ruszył wyścig o rozbudowę tamtejszego potencjału. Gra toczy się zwłaszcza o dobudowanie do istniejącej już elektrowni atomowej Dukovany nowej jednostki generacyjnej, ale też o potencjalne przyszłe zlecenia rządu w Pradze.

– Najważniejsze zalety energetyki nuklearnej to bezpieczeństwo energetyczne, czyli niezależność od krajów trzecich, niskie koszty operacyjne, w tym stabilna cena energii w dłuższej perspektywie, wiarygodność dostaw oraz operacyjne bezpieczeństwo elektrowni nuklearnych – przypominał w komunikacie operator czeskich elektrowni nuklearnych koncern ČEZ. – 72 proc. Czechów popiera rozbudowę sektora jądrowego – podkreślali menedżerowie czeskiej firmy.

Pozostało 88% artykułu
Atom
Resorty spierają się o nadzór nad atomem. W tle partyjna polityka
Atom
Małe reaktory nadal atrakcyjne, ale wciąż odległe
Atom
Czechy nie chcą rosyjskiego paliwa jądrowego. Mają nowego dostawcę
Atom
Pomoc publiczna dla polskiego atomu najpóźniej na początku 2025 roku
Atom
W kwietniu może zakończyć się atomowy audyt