Górnicy z kopalń węgla kamiennego już we wrześniu 2020 r. dostali od rządu gwarancje zatrudnienia aż do emerytury. Problem w tym, że związkowcy chcą, aby taki zapis znalazł się albo w ustawie, albo jako aneks od układów zbiorowych pracy w spółkach węglowych. Zapis ten miałby wyglądać podobnie jak w Jastrzębskiej Spółce Węglowej – w 2011 r. załoga dostała 10-letnie gwarancje zatrudnienia, a w przypadku niedotrzymania tego terminu przez pracodawcę pracownikom należy się odszkodowanie.
Artur Soboń, wiceminister Aktywów Państwowych, pełnomocnik rządu ds transformacji spółek energetycznych i restrukturyzacji górnictwa węglowego
Kolejny sporny punkt to waloryzacja górniczych wynagrodzeń. Związkowcy chcą określić, jak mocno będą rosły pensje w kolejnych latach. – Ostatnie kopalnie mają zostać zamknięte w 2049 r. Wizja zamrożenia płac przez tak długi okres jest dla nas nie do przyjęcia – argumentuje Bogusław Hutek, przewodniczący górniczej Solidarności.
Ponadto do uzgodnienia jest jeszcze jeden z elementów dotyczących harmonogramu wygaszania kopalń. Jak zaznaczają związkowcy, rozbieżności są poważne, więc rozmowy zostały przerwane, by rząd miał czas na przygotowanie propozycji wyjścia z impasu.
Jak dotąd udało się natomiast ustalić m.in. daty zamykania kopalń węgla energetycznego, a także pakiet socjalny dla górników. Oprócz wspomnianych gwarancji pracy do emerytury mogą oni liczyć także na urlopy górnicze albo jednorazowe odprawy po 120 tys. zł.