Na Śląsku, gdzie w górnictwie węgla kamiennego zatrudnionych jest ok. 78 tys. osób, w myśl umowy społecznej ostatnia kopalnia zakończy wydobycie w 2049 roku. Do tego czasu bieżące wydobycie w Polskiej Grupie Górniczej (PGG), w której pracuje 40 tys. osób, ma być wspierane przez państwo. Niezbędna kwota wsparcia polskiego górnictwa wynosiłaby średnio 2 mld złotych rocznie. Ponadto umowa, której ustalenia mają determinować przyszłość największego zagłębia węglowego w Europie, zakłada inwestycje w instalacje gazyfikacji węgla, które mają zostać oddane do użytku najpóźniej w 2025 r. Biorąc pod uwagę aktualne trendy w energetyce na naszym kontynencie i na świecie oraz widmo katastrofy klimatycznej, rodzi się pytanie: po co?
Fotorzepa/Tomasz Jodłowski
Światowa koniunktura na węgiel słabnie. Rosną jedynie koszty wydobycia, ceny uprawnień do emisji gazów cieplarnianych, hałdy niechcianego polskiego węgla oraz uzależnienie górnictwa od kroplówki z publicznych pieniędzy. Na mocy wynegocjowanego w 2018 r. ostatniego programu pomocowego dla górnictwa, sektor ten uzyska w ciągu dwóch najbliższych lat niemal 13 mld zł dotacji z budżetu państwa. W ubiegłym miesiącu PGG dostała dodatkowy miliard „pożyczki” na pokrycie wypłat dla pracowników. Taki rodzaj pomocy może się już jednak nie powtórzyć. Kto wtedy zapłaci górnikom za ich ciężką, choć coraz bardziej nieopłacalną pracę? Odsuwanie problemu w czasie niczego nie rozwiąże. Przeciwnie – jest przepisem na katastrofę gospodarczą regionu i niepokoje społeczne.
W prawie unijnym istnieją szczegółowe przepisy dotyczące pomocy publicznej dla górnictwa węgla kamiennego i aktualnie nie przewidują one możliwości przyznawania pomocy operacyjnej dla działających kopalń. Ponadto Komisja Europejska, badając proponowane przez państwa środki pomocowe, analizuje ich wpływ na klimat. Cała zresztą unijna polityka konkurencji znajduje się obecnie w procesie dostosowania do celu neutralności klimatycznej do 2050 r. To dobra informacja dla klimatu, ale niełatwa dla polskiego i europejskiego górnictwa węgla. To zapowiedź dużego zwrotu, prawdziwej zielonej rewolucji.
Komisja Europejska nie może zatem zgodzić się na dotowanie polskiego węgla, i to przez niemal trzy kolejne dekady. Zaprzeczyłaby w ten sposób strategicznym celom własnej polityki. Zapisy śląskiej umowy społecznej są niezgodne z osiągnięciem unijnych celów redukcyjnych do 2030 r., które zakładają obniżenie emisji gazów cieplarnianych o 55 proc. w stosunku do 1990 r. W roku 2030 w całej UE węgiel ma odpowiadać za wytworzenie najwyżej 50 TWh energii elektrycznej.