Największe polskie grupy energetyczne wspólnie z zagranicznymi partnerami realizują pierwsze projekty morskich farm wiatrowych. PGE ma w planach wybudowanie do 2040 r. morskich wiatraków o mocy 6,5 GW, Orlen dysponuje lokalizacjami, na których wybudowane mają zostać wiatraki o mocy 6,4 GW, z kolei Polenergia realizuje inwestycje o mocy 3 GW. To elementy transformacji sektora energii w Polsce, ale też próba zbudowania nowej gałęzi polskiej gospodarki.

Historia morskiej energetyki wiatrowej sięga 1991 r. Wtedy uruchomiona została pierwsza na świecie morska farma wiatrowa Vindeby w Danii, składająca się z 11 turbin. Inwestycja miała niespełna 5 MW łącznej mocy zainstalowanej. W tej chwili pojedyncza turbina może mieć moc 20 MW. Technologia rozwija się w niezwykle szybkim tempie.

Pierwszy wiatrak już stoi

Polskie firmy liczą, że uzyskają dobrą pozycję na Bałtyku, który świetnie nadaje się do budowy morskich farm wiatrowych – jest stosunkowo płytki, a do tego panują tu doskonałe warunki wietrzne. Najwcześniej uruchomiona zostanie farma o mocy 1,2 GW będąca wspólnym przedsięwzięciem Orlenu i Northland Power. Prąd z Baltic Power popłynie już w 2026 r., wolumen tam wyprodukowany pokryje nawet 3 proc. krajowego zapotrzebowania na energię. W ramach tego projektu została już zainstalowana pierwsza morska turbina o mocy 15 MW. W sumie takich turbin będzie 76. To jedne z największych turbin. Łopaty mierzą około 115 m, a wysokość turbiny wraz z fundamentami wynosi 260 m. To druga morska farma w Europie, która zainstaluje turbiny tej mocy. 

Praca na morzu rodzi szereg wyzwań, konieczne jest odpowiednie zarządzanie inwestycjami i koordynacja zadań na wielu odcinkach. Montując turbiny w jednej części, grupa jednocześnie kontynuuje instalację fundamentów w innych częściach obszaru, na którym będą stały morskie wiatraki. Na terenie inwestycji pracuje jednocześnie 15 specjalistycznych statków. Elementy, które trzeba zainstalować na morzu, są ogromne. Prace instalacyjne prowadzi jednostka, której długość przekracza 160 m – może ona transportować elementy o wadze 11 tys. ton. Poza stawianiem samych konstrukcji trwają przygotowania do instalacji kabli zaplanowanej na jesień. Toczą się też prace na lądzie obejmujące budowę lądowej stacji elektroenergetycznej i ław kablowych. W kwietniu z kolei zakończono budowę bazy serwisowej w Łebie.

Czytaj więcej

Święty Graal to już nie magazyny energii. Czym jest elastyczność?

Morskie dno pełne niespodzianek 

PGE i Ørsted rozpoczęły prace przygotowawcze poprzedzające już bezpośrednio budowę. Trwa oczyszczanie dna morskiego, na którym posadowione zostaną wiatraki, oraz wzdłuż trasy, na której ułożone zostaną kable. Prace realizowane są przy użyciu specjalistycznego statku wyposażonego w zestaw narzędzi, w tym specjalny chwytak umożliwiający przemieszczanie głazów i innych dużych obiektów. Potrwają one do początku 2026 r. Na dnie zalegają, poza kamieniami, kłody drewna, stalowe liny, stare sieci rybackie. – Mamy do przesunięcia około 10 tys. różnej wielkości obiektów. W cały proces zaangażowanych jest bezpośrednio kilkadziesiąt osób załogi statku, nie licząc jego obsługi, nadzoru ze strony inwestorów i specjalistycznych ekip, które wzięły udział w rozpoznaniu dna jeszcze na etapie badań – informuje Bartosz Fedurek, prezes PGE Baltica. Spółka koncentruje się na usuwaniu przeszkód mających ponad 2 metry. Średnio przemieszczanych jest 60 głazów dziennie.  

PGE zapowiada, że instalacja fundamentów i kolejnych komponentów nastąpi w latach 2026–2027. Planowane uruchomienie projektu Baltica 2 to 2027 r. Moc farmy wyniesie 1,5 GW, co pozwoli zasilić w prąd około 2,5 mln gospodarstw domowych w Polsce. Kolejny projekt, Baltica 3 o mocy 1 GW, rozpocznie produkcję energii w 2029 r. Po 2030 r. z kolei oddana ma być do użytku Baltica 1 o mocy 0,9 GW.

Prace na lądzie w toku

Wiatraki na Bałtyku stawia również Polenergia z Equinorem. Inwestorzy realizują projekty Bałtyk 2 i Bałtyk 3 o łącznej mocy ponad 1,4 GW. W maju tego roku podjęte zostały finalne decyzje inwestycyjne, zamknięto finansowanie i rozpoczęła się faza realizacji. Pierwszy prąd z farm budowanych przez Polenergię popłynie w 2027 r., a komercyjny etap użytkowania zapowiadany jest na 2028 r. Na razie trwają prace związane z budową lądowej infrastruktury, koło Ustki powstają dwie lądowe stacje elektroenergetyczne, trwa też budowa tras dla kabli energetycznych. Rozpoczęta została budowa bazy operacyjno-serwisowej w Łebie.

Toczą się przygotowania do prac na morzu. Przeprowadzono inspekcję dna morskiego pod kątem niewybuchów i niewypałów, a niedługo rozpocznie się proces usuwania głazów podmorskich. Prace instalacyjne ruszą w pierwszej połowie 2026 r. Polenergia zapowiada, że obsługiwać je będzie kilkadziesiąt statków, w tym jedna z największych jednostek, której długość wynosi ponad 200 m. Inwestor pracuje też nad kolejnym projektem, Bałtyk 1, który będzie realizowany w ramach drugiej fazy offshore. Moc tej farmy wyniesie do 1,56 GW. Spółka ma już umowę przyłączeniową z PSE i prawomocną decyzję środowiskową. W tym przypadku finalna decyzja inwestycyjna spodziewana jest w 2027 r., a komercyjna produkcja prądu ruszy w 2032 r.

Szansa dla polskiej gospodarki

Morskie farmy wiatrowe to nie tylko krok w kierunku zmiany na zielony miksu energetycznego, ale również szansa na impuls wzrostowy dla gospodarki. Wskaźnik tzw. local cotent w przypadku poszczególnych inwestycji ma być miarą zaangażowania lokalnych firm w całość projektu. Wielka Brytania wytyczyła sobie cel zwiększenia udziału krajowego w całym cyklu życia projektów do 60 proc. w 2030 r. z 50 proc. obecnie. Japonia z kolei chce zwiększyć „local content” do 70 proc. w 2040 r. z 60 proc. W przypadku Polski jednak takie wyniki są jak na razie nieosiągalne. 

Pierwotne zapowiedzi były optymistyczne, ale rzeczywistość odbiega od założeń. Dominika Taranko, wiceprezeska fundacji Wind Industry Hub, działającej na rzecz wsparcia budowy silnego przemysłu i zaplecza usługowego dla sektora wiatrowego w Polsce, mówiła „Rz”, że w pierwszym etapie budowy farm wiatrowych na polskich wodach Bałtyku wkład polskich firm ukształtuje się na poziomie od 6 do 14 proc., uwzględniając kontrakty już rozdystrybuowane. W całym cyklu życia projektów może on wzrosnąć do ok. 20 proc. Zaznaczała, że problemem polskiego przemysłu jest brak wykonawców realizujących dla deweloperów główne kontrakty. Do tego trzeba skali, a krajowe firmy są zbyt małe, by pozycjonować się w tej roli.

Czytaj więcej

Przemysł koniecznie musi zachować konkurencyjność

Orlen informował, że w przypadku realizowanego projektu Baltic Power udział polskich firm wyniesie 21 proc. Polenergia zapowiada, że bazując na doświadczeniach farm Bałtyk 2 i Bałtyk 3, ma ambicję przy kolejnym projekcie, Bałtyk 1, osiągnąć poziom nawet 45 proc. „local content”. – Już teraz około 300 polskich firm ma kompetencje w produkcji elementów konstrukcyjnych i eksploatacyjnych dla branży offshore. Wiele z nich angażuje się już projekty budowy farm wiatrowych za granicą, co świadczy o możliwości zaangażowania również w krajowe inwestycje – zaznaczał w słowie wstępnym do „Polskiej strategii rozwoju przemysłu morskich farm wiatrowych” wiceminister aktywów państwowych Robert Kropiwnicki. 

Krajowe podmioty świadczą szereg usług, w tym projektowych czy doradczych, przeprowadzają analizy środowiskowe, dostarczają kable (Telefonika Kable). Aktywny w Polsce pozostaje duński Vestas. Producent turbin uruchomił w Szczecinie zakład montażu gondoli i piast dla wiatraków. Niezależnie od tego przejął zakład po ST3 Offshore, gdzie produkowano fundamenty dla morskich turbin wiatrowych. Spółka ogłosiła też, że kupi fabrykę łopat od LM Wind Power w Goleniowie. 

W Gdańsku w wyniku współpracy Agencji Rozwoju Przemysłu i hiszpańskiej firmy GRI Renewable Industries powstała fabryka wież wiatrowych Baltic Towers. Będzie ona wykonywać wieże dla turbin o mocy 15 MW i większych. Podjęta została też decyzja o zbudowaniu do 2026 r. w Szczecinie przez hiszpańską firmę Windar Renovables fabryki, w której będą produkowane stalowe wieże o dużych gabarytach. 

Stocznia CRIST zbudowała trzy jednostki do instalacji morskich farm wiatrowych i kilkanaście statków do ich serwisowania. Niedawno podpisała wraz z PGE Baltica, spółką celową WIKE, i Grupą Przemysłową Baltic list intencyjny zakładający współpracę przy budowie kolejnych jednostek instalacyjnych i serwisowych. Wcześniej zawarła umowę z Ocean Winds na projekt, budowę i uruchomienie morskiej stacji elektroenergetycznej dla budowanej przez tę firmę farmy wiatrowej. Takich umów polski przemysł potrzebuje więcej. Firmy muszą się konsolidować, nawiązywać współpracę, tworzyć konsorcja, by zwiększać swój potencjał wytwórczy, finansowy i wykonawczy, zyskując coraz większe znaczenie nie tylko na rynku polskim, ale również za granicą.