Jednak konsekwencją intensywnej eksploatacji holenderskich złóż gazowych były nagłe trzęsienia ziemi, które nasilały się od lat 80. W 2012 r. osiągnęły 3,6 w skali Richtera i doprowadziły do wielomilionowych szkód oraz narażenia zdrowia i życia mieszkańców tego terenu. Holenderski rząd zdecydował wtedy, że do 2030 roku produkcja gazu ziemnego w Holandii kontynentalnej zostanie całkowicie zakończona.
Dla kraju, który tak długo korzystał głównie z gazu, budowa i integracja innych technologii i źródeł energii jest szczególnym wyzwaniem. Blisko siedem milionów gospodarstw domowych będzie musiało zdecydować, w jaki sposób zapewni sobie energię. Ci, którzy pozostaną przy gazie, będą musieli zmienić system z gazu L (niskometanowego), który wydobywany był na miejscu, na H-gaz (wysokometanowy), który jest sprowadzany do Niderlandów. Taco van Hoek, ekonomista z Economisch Instituut Bouwnijverheid (EIB), szacuje, że koszty restrukturyzacji systemów grzewczych wyniosą średnio 20 tys. euro na każdego właściciela domu.
Holandii nie udało się w ostatnich latach wystarczająco szybko przejść na inne, mniej emisyjne źródła energii. Dane statystyczne Eurostatu na 2018 rok wskazywały na problemy z rozbudową OZE. Zaledwie 7,4% energii brutto w Holandii było energią z OZE. W przypadku Niemiec wkład ten w 2018 roku wynosił 14,1%. W 2019 r. Niderlandy zużywały 8,6% energii brutto z OZE, podczas gdy w Niemczech było to już 15%.
Adobe Stock
Jak podaje portal montelnews.com, w sierpniu 2019 r. nie tylko ciepłownictwo, lecz także produkcja energii elektrycznej opierała się w Holandii nadal głównie na gazie. W pierwszej połowie 2019 r. wkład gazu w produkcję prądu wynosił 72%, węgla – 12%, podczas gdy OZE zaledwie 13%.