W 2018 r. rozpoczęto budowę siłowni opalanych węglem o łącznej mocy 28 GW. To o 39 proc. mniej niż w roku 2017 r. i o 84 proc. mniej niż w roku 2015 – wynika z raportu „Boom and Bust”, przygotowanego przez Global Energy Monitor, Greenpeace Environment Trust i Sierra Club. Wydanie w grudniu przez zarząd Elektrowni Ostrołęka polecenia rozpoczęcia budowy bloku o mocy 1 GW spowodowało, że Polska znalazła się w gronie 11 krajów na świecie, które w 2018 r. zainicjowały realizację takich projektów. Liderem w tym zestawieniu są Chiny, a na dalszych miejscach uplasowały się m.in. Japonia, Indie, Indonezja i Wietnam.
Elektrownia w Bełchatowie. Fotorzepa/Marta Bogacz
– Choć jesteśmy krajem rozwiniętym, chcemy dalej rozwijać złoża węgla i technologie oparte na jego spalaniu, co stawia nas w kręgu krajów rozwijających się z południowej Azji. Czy takie mamy aspiracje? – komentuje Michał Hetmański, analityk Fundacji Instrat.
Cały czas wiele starych elektrowni węglowych się zamyka. W minionym roku zamknięto 31 GW mocy, z czego połowa znajdowała się w USA. W Unii Europejskiej wycofano w tym czasie 3,7 GW – najwięcej w Wielkiej Brytanii. Ponad połowa państw członkowskich UE zobowiązała się już do stopniowego wycofywania zużycia węgla w energetyce do 2030 r.
CZYTAJ TAKŻE:Greenpeace: emisje CO2 pobiły rekord, a politycy w letargu
– Apetyt na budowę nowych elektrowni węglowych słabnie na całym świecie, w tym w USA, gdzie obserwujemy załamanie rynku. Jednak ze względu na ryzyko klimatyczne te tendencje muszą przyspieszyć – przekonuje Jan Erik Saugestad, dyrektor generalny norweskiego Storebrand Asset Management.