Skalę trudności budowy kolei do portu Sabetta w okręgu jamalsko-nienieckim może ocenić tylko ten, kto tam był. To tzw. skrajna północ Rosji. Gigantyczne surowe bezludzie, dwa razy większe od Polski, położone nad lodowatym Morzem Karskim, przecięty niemal na pół przez dorzecze jednej z największych syberyjskich rzek Obu; z górami do 1500 m n.p.m. należącymi do grzbietów Uralu Przypolarnego.

Klimat jest skrajnie trudny. Ziemię skuwa wieczna zmarzlina, temperatura zimą spada nawet do -70 st. Latem (jest krótkie – do 3 miesięcy) jest o 100 stopni wyższa (+30 st). Dużo jezior i bagien stanowi wylęgarnię miliardów krwiożerczych meszek. Często występują tam burze magnetyczne i wspaniałe zorze polarne.

Dlaczego więc Kreml chce tam budować linię kolejową? Jak dowiedziała się gazeta Wiedomosti, kolej jest niezbędna, by zapewnić dostawy towarów, urządzeń i surowców do miejsc wydobycia ropy i gazu. Półwysep Jamalski to jeden z najbogatszych w te zasoby obszarów Rosji i w ostatnich latach przybywa tam miejsc wydobycia, inwestuje dużo Novatek i Gazprom. Do tego dochodzi uruchomienie Północnej Drogi Morskiej, której częścią jest port Sabetta. Dzięki kolei, do portu można by było dostarczać i odbierać towary ze statków.
Do 2035 r inwestycje w Półwysep Jamalski oraz sąsiedni Gygan miałyby, według planów rządu Rosji sięgnąć 7 bln rubli (dziś to 106,3 mld dol.). Budową linii kolejowej miałby się zająć Gazprom wspólnie z rosyjskimi kolejami RŻD. Obecnie pracują one nad dokumentacją techniczno-ekonomiczną.
– Projekt dostanie pieniądze z budżetu – nawet jeżeli infrastruktura magistrali nie została tam jeszcze zapisana, to można ją w każdej chwili dodać – podkreślają w resorcie transportu Rosji.