Analitycy nie są jeszcze zgodni, czym skończy się najnowsza odsłona konfliktu bliskowschodniego. – W tym miesiącu wypada 50. rocznica szoku naftowego z 1973 r. – przypominał w nocie do klientów zespół analityków Deutsche Banku. – Czy historia może się powtórzyć? – zadawał retoryczne pytanie. DB przestrzega też przed koincydencją rozmaitych wskaźników gospodarczych, które mogą popychać świat ku kryzysowi: liczy się tu zwłaszcza koincydencja wysokiej inflacji i rachitycznego wzrostu gospodarczego.
Ale już Daniel Yergin, autor bestsellerów poświęconych rynkom ropy naftowej i historii gospodarczej i wiceprezes S&P Global, studzi nastroje. – Wszyscy oglądają się na 1973 rok, ale dziś mamy do czynienia z czymś innym – podkreśla na łamach „Fortune”, wskazując m.in. na zdystansowaną do wydarzeń w Strefie Gazy postawę Arabii Saudyjskiej i innych zainteresowanych państw. – Rynek nie wlicza jeszcze w cenę takiego ryzyka – sekunduje mu na łamach brytyjskiego „The Daily Telegraph” Caroline Bain, ekspertka Capital Economics. – Ale należy jednak zastrzec, że dopóki konflikt trwa, a są przesłanki, by zakładać, że Izrael szykuje się do dłuższej wojny, należałoby się spodziewać coraz większej nadwyżki za ryzyko w cenie ropy – dodaje.
Cóż, rok 1973 przyniósł czterokrotny wzrost ceny surowca. Ponadto dziś echa potencjalnego embarga zapewne słychać byłoby nie tylko na rynku ropy naftowej, ale i gazu. Ale też pod pewnymi względami świat wydaje się być lepiej przygotowany na takie wstrząsy: pół wieku temu Zachód został wyrwany z błogiej nieświadomości co do swojego uzależnienia od paliw kopalnych, dziś – zwłaszcza po rosyjskim ataku na Ukrainę – o zaskoczeniu czy nieświadomości nie ma mowy. Pod wieloma względami inne są też globalne klocki wzajemnych zależności i układów. Co jednak nie oznacza też, że liderom Hamasu nie marzy się przewrócenie klocków tego domina.
Czytaj więcej
Ani soft, ani hard: po prostu power – tak można by streścić chiński marsz do energetycznej domina...
Pierwsza fala uderzeniowa
Zacznijmy od tego, co dzieje się najbliżej epicentrum ostatniego wstrząsu. W poniedziałek koncern Chevron ogłosił, że tymczasowo przerywa działania na złożu gazu Tamar, nieco ponad dwadzieścia kilometrów od południowej części izraelskiego wybrzeża. Instrukcja przyszła z izraelskiego ministerstwa energii, ale amerykańscy menedżerowie doskonale zdają sobie sprawę, że ich instalacje są wystawione na strzał palestyńskich bojowników: tym bardziej, że w ostatnich dniach informowano m.in. o tym, że Hamas szturmował Izrael również od morza, co oznaczałoby, że jakiś potencjał do działań na tym akwenie ma.